
Siedziałam na izbie przyjęć, tuląc do piersi moją nowo narodzoną córeczkę, Lilę. Miała zaledwie trzy tygodnie – była krucha, gorączkowała i płakała tak mocno, że jej maleńkie ciałko trzęsło się w moich ramionach. Sterylne powietrze pachniało antyseptykiem i strachem.
Za każdym razem, gdy szeptałam: „Wszystko w porządku, kochanie, mama jest tutaj”, mój głos się łamał. Nie spałam od kilku dni. Ciało wciąż bolało mnie po cesarskim cięciu, a każdy ruch powodował tępy ból promieniujący przez brzuch. Ledwo mogłam utrzymać otwarte oczy, ale mój umysł nie chciał odpocząć – trawił go niepokój.
Chciałam tylko, żeby pielęgniarki wywołały nasze imiona. Nie obchodziło mnie, jak długo czekam, jak niewygodne jest plastikowe krzesło ani ile osób przed nami. Chciałam tylko, żeby gorączka mojej córeczki spadła.
Nie wyrzucaj puszek po tuńczyku, w domu są warte tyle, co złoto: jak je ponownie wykorzystać
Cenny sekret włoskich pralni: jak uzyskać idealne pranie w domu
Cannoli sycylijskie z kremem z serka ricotta i pistacjami
Quark Muffins mit Vanillepudding – Smak jak u babci: Przepis, który Pokochasz
Stara, ale moja ulubiona sałatka. Sukces we wszystkich stołówkach w latach 90-tych
Muszę już iść i zacząć zbierać!