
128
Naprzeciwko mnie siedział mężczyzna w drogim, granatowym garniturze. Jego skórzane buty lśniły, a złoty Rolex odbijał światło przy każdym ruchu. Wyglądał zupełnie nie na miejscu w szpitalnej poczekalni – jakby pasował do sali konferencyjnej albo saloniku prywatnego odrzutowca, a nie do siedzenia wśród zmęczonych rodziców i przestraszonych pacjentów.
Westchnął głośno, tak żeby wszyscy mogli go usłyszeć. Potem pstryknął palcami w kierunku biurka pielęgniarki.
„Czy możemy to już przyspieszyć?” warknął. „Mój czas jest cenniejszy niż to”.
Pielęgniarka, która godzinami żonglowała telefonami i pacjentami, spojrzała na mnie z cierpliwością, której można się nauczyć tylko po latach spędzonych na ostrym dyżurze. Jej ton był spokojny, ale stanowczy.
„Proszę pana, najpierw zajmujemy się najpilniejszymi przypadkami. Proszę o cierpliwość”.
Prychnął i machnął ręką w moim kierunku, jakbym był jakimś utrapieniem.
„Pilne? Ona? Wygląda, jakby ledwo stać ją było na pieluchy. To wrzeszczące dziecko… Boże, czy ktoś nie może jej uciszyć?”
Śmiech bulgotał mu w gardle, gdy odchylił się na krześle, zupełnie nieświadomy sztyletów, jakie jego słowa mi zadały. „Co, teraz życie jej dziecka jest ważniejsze niż moje?”
W pomieszczeniu zapadła cisza. Nikt nic nie powiedział. Kilka osób wierciło się niezręcznie na krzesłach, wpatrując się w podłogę. Poczułam, jak płoną mi policzki, a wstyd podchodzi mi do gardła. Przytuliłam Lilę mocniej, kołysząc ją, podczas gdy jej krzyki odbijały się echem od zimnych ścian.
Moje serce pękało – nie tylko ze strachu, ale i z upokorzenia. Chciałam zniknąć. Nie obchodziło mnie, co ten człowiek o mnie myśli, ale okrucieństwo jego głosu sprawiło, że poczułam się mniejsza niż kiedykolwiek w życiu.
Ale to nie był koniec.
„Całe to miejsce to kpina” – mruknął głośno. „Ludzie tacy jak ja płacą podatki, a tacy jak ona po prostu biorą. Czemu miałbym tu siedzieć, podczas gdy jakaś spłukana samotna matka z wrzeszczącym bachorem marnuje czas wszystkich?”
Przygryzłam wargę, aż poczułam smak krwi. Chciałam krzyczeć, bronić się – ale nie miałam siły. Myślałam tylko o moim dziecku.
Nagle drzwi SOR-u otworzyły się z hukiem i wszedł lekarz w fartuchu. Na jego identyfikatorze widniał napis „Dr Reynolds”, a wyraz twarzy był ostry – czujny, profesjonalny i całkowicie opanowany. Atmosfera w pokoju się poruszyła.
Mężczyzna w garniturze natychmiast się wyprostował, uśmiechając się złośliwie, jakby czekał na swój moment.
„Wreszcie” – powiedział, wstając. „Czas najwyższy, żeby pojawił się ktoś, kto wie, co robi”.
Ale doktor Reynolds przeszedł obok niego. Nie patrząc nawet w jego stronę, lekarz przykucnął obok mnie.
„Noworodek z gorączką?” – zapytał.
„Tak” – powiedziałam, tuląc Lilę mocniej. „Ma dopiero trzy tygodnie. Temperatura jej rośnie od całego dnia i nie przestaje płakać”.
Zanim lekarz zdążył odpowiedzieć, głos mężczyzny ponownie przeciął powietrze.
„Hej! A co ze mną? Powiedziałem, że boli mnie w klatce piersiowej! Nie możesz mnie po prostu ignorować!”
Doktor Reynolds odwrócił się powoli, z nieodgadnionym wyrazem twarzy. „Ból w klatce piersiowej, co? Od jak dawna?”
„Dwadzieścia minut” – odpowiedział mężczyzna. „Może zawał serca. Jestem ważną osobą, wiesz. Nie powinienem czekać z tyłu…”
Przerwał mu głos lekarza, spokojny, ale ostry jak brzytwa. „Wrzeszczy pan od dwudziestu minut, proszę pana. Nie poci się pan, nie bladnieje pan, oddycha normalnie. Naciągnął pan mięsień – prawdopodobnie od uderzenia kijem golfowym. To dziecko jednak może umrzeć w ciągu kilku godzin. Ona umiera pierwsza”.
W pokoju zapadła całkowita cisza.
Wtedy wydarzyło się coś niezwykłego.
Niedobory witamin, które mogą powodować drętwienie
Przestań kupować imbir w sklepie: postępuj zgodnie z tym przewodnikiem, aby mieć nieograniczony zapas w domu
Pizza rianata: przepis na typowy wyrób drożdżowy z sycylijskiego rożna
Nie ma nic lepszego niż pyszna zupa grzybowa, która rozgrzeje serce i duszę!
Nasącz wacik i przetrzyj nim wszystkie ramy okienne: ten PROBLEM w Twoim domu nie będzie Cię już więcej niepokoił!
Udar: Te objawy pojawiają się miesiąc wcześniej.