
-W końcu dotarłeś? Już myślałam — że się na ciebie nie doczekam.
Andrzej przekroczył próg mieszkania matki, czując ciężar długiego dnia spadającego z ramion. Powietrze tutaj było gęste, przesiąknięte zapachem Valocordin i prażonej cebuli-znajome, ale miażdżące. Marzył tylko o jednym: zawalić się na starym krześle, napić się gorącej herbaty i wyłączyć myśli na co najmniej pół godziny. Ale gdy tylko znalazł się w środku, zmęczenie natychmiast zniknęło, zastąpione niepokojem.
Na środku korytarza stała Zinaida Arkadiewna, przyciskając rękę do piersi. Jej zwykle ułożone włosy są rozczochrane, a spod rękawa szlafroka widać było świeże, ostre zadrapanie-ciemnoczerwone, gniewne.
— Mamo, co się z tobą dzieje? Upadłaś?
Roześmiała się krótko, gorzko-śmiechem, w którym nie było ani odrobiny zabawy, tylko teatralna uraza i dramat. Jej oczy rzuciły się w stronę drzwi, jakby bała się, że ktoś podsłuchuje. Podeszła bliżej, obniżając głos do szeptu pełnego tajemnego przerażenia:
— Twoja obłąkana żona prawie mnie dziś zepchnęła ze schodów! Biegnij do domu, Andriusha, rozpraw się z nią! Chroń swoją mamę!
Słowa uderzyły w niego jak uderzenie w splot słoneczny. Zamarł. Nie pasowało mi to do głowy: Olga-spokojna, powściągliwa, prawie niewzruszona — nagle zamienia się w wściekłą furię pchającą starszą kobietę? Ale zadrapanie na ramieniu matki jest prawdziwe. Strach w jej oczach też —
— Co masz na myśli? O co w ogóle chodzi?
— Przez co? Nie ma za co! Zinaida Arkadiewna gwałtownie podniosła ręce. Jej głos stał się głośniejszy, drżący z urazy i wściekłości. — Przyszłam do was, do wnuczki, z Gośćmi! Siedzimy i rozmawiamy. Chciałam tylko poczęstować Kasię cukierkiem — a Twoja Olga piszczy jak obłąkana! Mówi, że psuję dziecko, że nie wchodzę w swoją sprawę!
Zatrzymała się, łapiąc oddech i szturchnęła palec w zadrapanie:
— Próbowałam wyjaśnić, uspokoić… a ona złapała mnie za rękę, złapała jak dzika! Wyskoczyła, zatrzasnęła drzwi! A potem, kiedy schodziłam, pchnęłam! W plecy! Ledwo trzymałam się poręczy, Andrzeju! Jeszcze krok-i bym się przewróciła! Chciała mnie zabić!
Zimna wściekłość wybuchła w Andrzeju jak płomień. Każde słowo matki wchłaniało się w jego zmęczenie, w nagromadzoną irytację, W napięcie ostatnich tygodni. Widział przed sobą obraz: matka jest miła, bezbronna, przyszła z miłością. I Olga-w histerii, krzycząc, popychając kobietę na schodach.
— To była ostatnia słoma. Wszyscy. W głowie nie było już miejsca na wątpliwości. Tylko jedna myśl: posprzątać bałagan. Natychmiast. Twardy. Postaw na miejscu tego, który odważył się podnieść rękę na matkę.
Odwrócił się gwałtownie. Zmęczenie zniknęło-zastąpiła je lodowata, zebrana złość. Ani słowa, ani spojrzenia matki. Po prostu wyleciał z mieszkania, szukając kluczyków do samochodu w kieszeni. W głowie waliło jedno słowo wbite przez matkę: Jechał do domu, żeby to rozgryźć. Raz na zawsze.
Klucz w zamku uderzył w studnię z taką siłą, jakby Andrzej próbował wyłamać drzwi. Wpadł na korytarz jak huragan, gotowy do wybuchu. W głowie były już zarzuty, wyobrażał sobie, jak Olga go spotka-z krzykami, z szlochem, z winną ciszą. Był już gotów rzucić na nią całą swoją wściekłość, cały ból za upokorzoną matkę.
Ale mieszkanie milczało. Nie cicho-cicho jakoś dziwnie, gęsto, jakby powietrze pochłaniało Dźwięki. Telewizor nie działał. Z pokoju dziecinnego — ani szelestu. Wszystko Zamarło.
Jego gniew zaczął gasnąć, ustępując miejsca niepokojowi.
Ciasto galaretkowiec
Gąbkowe Pranie: Przepis na Skuteczne Czystość
Ciasto francuskie z pieczarkami i szynką: chrupiące, kremowe i nieodparte !
Moja teściowa „przypadkowo” upuściła tort z okazji ujawnienia płci dziecka, ale jej uśmiech mówił co innego.
8 skutecznych sposobów na odtłuszczenie mocno zabrudzonych piekarników i przywrócenie im nowego wyglądu!
Jak ostrzyć nożyczki i noże w kuchni: metody i najskuteczniejsze wskazówki