
Kto rozdzielałby bliźnięta? Pomyślcie tylko. Tak to kiedyś było. Kiedyś zawsze wysyłano je do różnych rejonów w wojsku, ale teraz wysyła się je tylko do wspólnej służby.
„No cóż, może i tak, Wania, może masz rację” – westchnęła Elena. W każdym razie sama była sparaliżowana; nic nie mogła zrobić. W pracy Wania dość szybko wyzdrowiał z choroby i pospieszył do domu.
Chłopcy zaproponowali, żeby zostać i świętować zwycięstwo nad wypadkiem. Ale Van też chciał wrócić do domu. Zastanawiał się, jak się mają dziewczyny. „Cóż, jesteś po prostu człowiekiem rodzinnym” – zażartował jeden z jego kolegów.
„Kto wie, może tak właśnie będzie” – odpowiedział Wania i pospieszył na pociąg. Czuł niepokój w sercu.
A kiedy wrócił do domu, oszołomiło go to, co zobaczył. Dziewczynki, teraz same, ogrzały się, szok minął i zaczęły się rozglądać. Więc, jak myślisz, co zrobiłoby pierwsze dziecko? Zgadza się, poszedłby tam, gdzie mu zabroniono.
„On weźmie to, czego mu powiedziano, że nie może. Chodźmy zobaczyć tę panią” – zasugerowała jedna z sióstr. „Mężczyzna powiedział, że nie” – odpowiedziała druga.
„Tylko zerkniemy, niczego nie będziemy dotykać” – powiedział pierwszy. „No, może tylko jeden” – zgodził się drugi. To się często zdarza z bliźniakami.
Jedna namawiała, druga się zgadzała. Tak było z Ariną i Mariną. Marina była cicha i spokojna.
Arina zawsze szukała przygód, nie tylko swoich. Dziewczyny otworzyły drzwi, ostrożnie wsuwając głowy do pokoju. Na łóżku leżała kobieta.
Pod jej głową znajdowały się wysokie poduszki. Dziewczynki ją zobaczyły i podbiegły do niej. „Mamo, mamo, co ty tu robisz? Wstawaj, idziemy do domu”.
Dziewczyny przytulały Elenę, płakały, całowały ją w dłonie i policzki. Ale Elena nie mogła się ruszyć. Skąd się wzięły dzieci? I do niej też mówią „mamo”.
Nie miała dzieci, pamiętałaby. I bliźniaczki. Dziewczynki płaczą.
To wszystko mama i mama. Patrzy na nich i uświadamia sobie, że to tak, jakby patrzyła na siebie w lustrze. Ma zdjęcie z rodzicami, rok po adopcji.
Dziewczyny, skąd jesteście? – pyta Lena. Mamo, wstawaj. Tylko to powtarzają.
Jak mogła wstać? Elena próbowała, ale wszystko na próżno. Potem jeszcze raz. Dziewczyny płakały.
Jak bardzo chciała ich uspokoić. Więc usiedli we trójkę na łóżku. Aż Iwan wrócił do domu.
Wchodzi i widzi obraz olejny. Dziewczyny nazywają jego żonę „mamo”. Elena widzi męża i unosi się na łokciu.
„Wow. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Wania, chyba znów czuję nogi” – powiedziała Lena.
Dlaczego te dziewczyny nazywają mnie „mamo”? Wania, wyglądają jak ja, kiedy byłam mała. Sam Iwan już zauważył, że bliźniaczki wciąż wyglądają jak jego żona. Wyciągnął album ze zdjęciami z półki i znalazł dokładnie to zdjęcie, które Elena pamiętała.
Obie dziewczyny były odbiciem Eleny. Ale nie mogły być jej dziećmi. Cztery lata temu były już po ślubie i mieszkały tutaj.
Iwan pewnie by zauważył, gdyby jego żona była w ciąży i urodziła. I to wszystko z paraliżem. Myślę, że to dzieci mojej siostry.
Pamiętasz, jak ci opowiadałem o wspomnieniach z sierocińca? Oczywiście, że tak. Ivan nie wiedział, co robić. Musiałem ją znaleźć.
I wygląda na to, że będziesz musiała to zrobić. Lena, czy ty w ogóle rozumiesz, co się stało? – zapytał Wania. – Co? Lena, te dziewczyny cię zmusiły do przeprowadzki.
„To cud. I za to znajdę ci nie tylko siostrę, ale samego diabła. Tylko nie zawracaj sobie głowy samym diabłem” – powiedziała Lena, nagle wybuchając płaczem.
Co się stało? Lena, co się stało? Chyba i ja zaczynam mieć pamięć. Wania, czy on naprawdę był łysy? Kto? Wania nie zrozumiał. No właśnie.
Elena zamilkła i wybuchnęła płaczem. Wyglądało na to, że miała już dość emocji, zmartwień i wydarzeń na dziś. Robiło się późno.
Iwan wrócił z pracy o wpół do pierwszej. Czas było iść spać. Dom, w którym mieszkali Iwan i Elena, był mały.
Kiedy Wania był dzieckiem, dom wydawał mu się duży, wręcz ogromny. Kiedy on i jego siostra zaczynali się gonić, to było jak wchodzenie po schodach, podczas gdy ty wchodziłeś po schodach. Ale teraz nie mógł sobie nawet wyobrazić, jak ta piątka tu mieszka.
Matka, ojciec, ona, jej siostra i dziadek. Kuchnia była duża i pełniła również funkcję pokoju wspólnego. W kącie stały ikony, ławka i stół.
Ale połowę tego pokoju zajmował piec. Dziadek kulił się za piecem. Iwan i jego siostra siedzieli na piecu, a jego matka i ojciec byli w pokoju.
Latem, gdy było gorąco, rodzice wchodzili na strych, który służył również jako składzik na siano. Kładli ją i jej siostrę we własnym łóżku.
Dziadek nadal mieszkał za piecem, niczym świerszcz. Potem, gdy dzieci podrosły, poszły na strych, a rodzice spali w pokoju. I tak żyli wygodnie, ciasno, ale wygodnie.
Iwan przygotował dziewczynkom łóżko na piecu. W taką chłodną pogodę, czasami nawet rozpalał garść lub dwie drewna na opał, żeby było im wygodnie. Więc piec był jeszcze ciepły.
Dziewczynki były zmęczone, przeszły już dziś wystarczająco dużo. Ranek jest mądrzejszy niż wieczór. Maluchy przytuliły się do siebie i zasnęły jak kocięta.
Ileż szczęścia zniszczył Iwan. Ktoś ma tyle szczęścia, że ma taki skarb. Mieć, ale nie docenić.
„Mamo, mamo, wstawaj, chodźmy na spacer. Spójrz, jakie słońce!” – krzyknęły dziewczyny, wbiegając do pokoju Ivany i Eleny. Nigdy wcześniej nie obudziły się z krzyku dziecka.
To było dziwne i niezwykłe uczucie. Iwan usiadł na łóżku i pomógł żonie. „Dziewczyny, pamiętacie imię waszej mamy?” „Ola, mama Ola” – odpowiedziały dziewczynki.
„A ta kobieta ma na imię Lena”. „Nie, to nie nasza ciotka, to nasza matka” – krzyczały dziewczyny. „Arina i Marina, ta kobieta wygląda jak wasza matka”.
Iwan zaczął wyjaśniać, ale Elena mu przerwała. „Dziewczyny, sprawa jest taka. Mama jest trochę chora i nie może iść z wami na spacer”.
„Mamę bolą nogi. Więc idź na spacer, tylko nie odchodź za daleko od domu” – powiedziała, uśmiechając się i wyciągając ręce do uścisku.
Dziewczyny przytuliły Elenę i pocałowały ją naraz. „Dobrze, mamusiu!” – krzyknęły, wybiegając na ulicę. „Lena, co robisz?” – zapytał Iwan.
„Co twoim zdaniem powinno się stać? Widzisz, że cię nie słyszą. Jestem pewna, że to dzieci mojej siostry. Musisz pilnie się czegoś dowiedzieć, bo inaczej zwariuję”.
Chyba masz dzień wolny. Proszę, zajmij się tym. Idź do moich rodziców adopcyjnych i zapytaj, gdzie mnie adoptowali.
Dowiedz się. Błagam cię. Inaczej zacznę myśleć, że to moje dzieci i że przybyły tu z innego wymiaru.
„Rozumiem”. Zrobił wszystko, o co prosiła żona, i odkrył, że w sierocińcu naprawdę są bliźniaczki – Elena i Olga. Te dwie dziewczynki tak bardzo różniły się charakterem, że gdyby nie ich wygląd, trudno byłoby uwierzyć, że są siostrami.
Olga została adoptowana przez bardzo zamożną parę. Podobała im się jej energia i determinacja. Nie chcieli kolejnej dziewczynki, więc dokładnie powiedzieli nam, co zrobić z tą cichą dziewczynką.
„To nie leży w naszej naturze, a woda, która twardo stąpa po ziemi, jest głęboka” – powiedziała matka adopcyjna. Niewielka łapówka załatwiła sprawę i Olga zamieszkała z zamożną rodziną. Dyrektorka sierocińca jednak nie była szczególnie zmartwiona.
Byli też chętni na drugą dziewczynę, która po prostu chciała mieć spokojną dziewczynkę. W ten sposób Lenoczka trafiła do swoich przybranych rodziców na wsi. Iwan był w szoku…