
Myślał, że tak będzie zawsze. Lubił tę pracę. I czemu nie.
Jego dziadek był leśnikiem, podobnie jak jego ojciec. Iwan żył i pracował, myśląc, że kiedy się ożeni, urodzi mu się syn i on również zostanie leśnikiem. Sam miał go wszystkiego nauczyć, łącznie z różnymi tajnikami zawodu.
Jeśli zabierzesz chłopca do lasu od dzieciństwa, tak jak robił to jego ojciec, będzie się uczył od najmłodszych lat. Takie były proste, nieskomplikowane marzenia Iwana. Nadszedł czas.
Iwan również znalazł sobie żonę, jedną ze swoich, wiejską dziewczynę. Była cicha i skromna. Po wsi krążyły plotki, że została adoptowana przez rodziców z sierocińca.
Ale co tam, przecież nie jest człowiekiem. A jej rodzice ją kochali i była dobrą osobą. Pomyślałem sobie: no cóż, będziemy mieli dobre życie, jak tylko odbędę służbę wojskową, wrócę i się pobierzemy.
Ale to prawda, co mówią: człowiek proponuje, Bóg rozporządza. Teraz Iwan musiał pogodzić się z faktem, że nigdy nie będzie miał syna, nigdy więcej. I musiał rzucić ukochaną pracę i znaleźć pracę w mieście, gdzie pensja była wyższa.
A teraz on i jego żona bardzo potrzebowali pieniędzy. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że Iwan strasznie tęsknił za lasem, ale trzymał to w tajemnicy, żeby nie denerwować żony. Jedyne, co mu pozostało, to spacer przez las na dworzec, żeby dostać się do pracy w mieście.
Ale to tylko po to, żeby ukoić duszę, odetchnąć świeżym powietrzem i tyle. Nie było czasu na bezczynne włóczenie się po lesie; w domu było tyle do zrobienia. Żona Iwana była sparaliżowana, więc musiał sam wszystko dźwigać, zarówno po domu, jak i po ogrodzie.
Jedyne, na co sobie pozwalał, to zbieranie śmieci, gdy mijał obóz pionierów w drodze powrotnej ze stacji. Ten obóz naprawdę go wkurzał. A właściwie nie sam obóz, oczywiście.
Obóz to dobra rzecz; pozwól dzieciom odpocząć na łonie natury i wchodzić w interakcje. Najbardziej irytowali Iwana wychowawcy, którzy nie opiekowali się dziećmi, pozwalali im wyrzucać śmieci przez płot i sami byli dość psotni. Iwan jednak kochał przyrodę.
Nie mógł ot tak przejść obok i nie uporządkować lasu. Gdyby był leśniczym jak dawniej, znalazłby tych opiekunów. Szybko rozwiązałby ten problem z dyrektorem obozu i sprowadził wszystkich na ziemię.
Ale nie ma takiej władzy. Musi więc milczeć i sam zbierać śmieci. I tak dzisiaj Iwan wraca z pracy do domu.
Jest sierpniowy wieczór, a noce są już chłodne. Chłód i wilgoć zaczynają wdzierać się do środka, gdy tylko słońce dotyka wierzchołków drzew. Ivan patrzy przez okno, a za ogrodzeniem obozu widać kolejną stertę papierków po cukierkach, plastikowych butelek i innych rzeczy.
Co to za świnie? Czemu nie mogli tego po prostu wyrzucić do śmietnika? Po co to tu wyrzucać? Iwan podszedł i zajrzał. Najwyraźniej wiejskie psy pracowały tu w ciągu dnia, kradnąc papierki po cukierkach. Wyciągnął z kieszeni woreczek; zawsze nosił go przy sobie, na wszelki wypadek.
Zacząłem zbierać. Uprzątnąłem stosy i chodziłem je zbierać. Śmieci zdawały się być rozrzucone po całym lesie.
Nie zauważył, jak zapuścił się głębiej w zarośla. Robiło się już ciemno. Usłyszał czyjś szloch…
Myślisz, że dobrze śpisz? 90% ludzi popełnia ten błąd.
Korzyści z codziennego picia wody ze skórką cytrynową
Orchidee, kostki Sterke i kwiaty bardziej zatłoczone niż kiedykolwiek w windach: nikt o tym nie myśli
Serce pod ochroną: domowa łyżka zdrowia na krążenie, zakrzepy i ciśnienie
Po prostu zwijam i wkładam do piekarnika
Myślałam, że zgubiłam przepis babci, ale w końcu go znalazłam! Smakuje jeszcze lepiej, niż pamiętałam.