
Jej firma stale się rozwijała, a wraz z nią rosły jego ambicje. Wcześniej lubił rozmawiać z nią o pracy i słuchać jej planów, ale teraz zaczęło mu to ciążyć i czuł, że mógłby wykonać swoją pracę lepiej. Początkowo ta irytacja była ledwo wyczuwalna, ale z każdym miesiącem przerodziła się w uporczywe pragnienie osiągnięcia więcej.
Nie chciał być tylko jej mężem; pragnął wszystkiego, co miała. Pragnienie władzy rosło i zdał sobie sprawę, że nigdy nie wróci do dawnego życia. Stopniowo wszystkie dawne uczucia Kiryła do Larisy zaczęły blaknąć niczym dogasająca świeca.
Zamiast dumy z żony, zaczął odczuwać zazdrość i wewnętrzne napięcie. Nie postrzegał jej już jako partnerki, którą kiedyś kochał; teraz wydawała mu się raczej przeszkodą na drodze do sukcesu. Jej firma, bogactwo, a nawet koneksje stały się symbolami szans, których nie mógł przegapić.
Kirył coraz bardziej myślał o tym, co by się stało, gdyby umarła. Cały jej majątek i interesy przeszłyby na niego, a on w końcu mógłby zacząć żyć tak, jak chciał. Planował w myślach przyszłość, wyobrażając sobie, że kieruje jej firmą.
Z każdym dniem myśl o spadku stawała się coraz bardziej obsesyjna i wkrótce nie mógł już wyobrazić sobie innego życia. Kirył wszedł do pokoju, starając się przybrać wyraz znużenia i troski. Widząc Swietłanę i Borysa siedzących już przy łóżku Larisy, westchnął i powoli podszedł do nich, ściskając bukiet.
Swietłana, zauważając go natychmiast, uśmiechnęła się z wdzięcznością i podeszła bliżej. „Kiryusha, dziękujemy, że jesteś z nami!” powiedziała drżącym głosem, kładąc mu dłoń na ramieniu. „Bardzo doceniamy wszystko, co robisz dla Larisy!” Kirył skinął głową, udając współczucie, i cicho odpowiedział.
„Larisa zawsze była dla mnie wszystkim. Muszę być przy niej, Swietłano Pietrowno, bez względu na to, jak trudne by to było”. Lekko pochylił głowę, udając głęboki smutek.
Kirył czuł w sobie lekką irytację, zmuszony do odgrywania tej roli za każdym razem, ale wiedział, że nie ma innego wyjścia. Dopóki będzie postrzegany jako kochający mąż, nikt nie będzie wątpił w jego intencje. Borys w odpowiedzi skinął poważnie głową, poklepał Kiryła po ramieniu i, jakby czytając w jego myślach, powiedział: „Jesteś prawdziwym mężem, Kiryłu!”.
Larisa, kiedy się obudzi, będzie wdzięczna za taką opiekę. W tym momencie do pokoju wrócił doktor Brusin. Skinął ciepło głową rodzicom Larisy, ale gdy jego wzrok padł na Kirilla, jego wyraz twarzy stał się surowy.
Przenikliwe spojrzenie lekarza zdawało się dostrzegać w Kiryłku coś, co ten chciał ukryć. Kirył patrzył mu w oczy, starając się nie okazywać irytacji. Nie lubił tego lekarza, jego bezpośredniości i pozornej obojętności na pieniądze.
To właśnie tacy ludzie jak Brusin zawsze wywoływali u Kiryła niepokój. „Kirill, cieszę się, że wróciłeś!” – powiedział spokojnie Brusin, patrząc na niego uważnie. „Larisa potrzebuje bliskości rodziny”.
„A ty” – skinął głową w stronę jej rodziców – „też musisz o siebie zadbać. To trudny czas dla nas wszystkich, ale wsparcie, jakie jej udzielisz, może wiele zmienić”. Swietłana szlochała, patrząc z wdzięcznością na lekarza. „Dziękuję, doktorze, zrobimy wszystko, co w naszej mocy”.
Kirył starał się nie okazywać irytacji. Wszystko to wydawało mu się teatrem, spektaklem, w którym zmuszony był uczestniczyć, by zachować pożądany wizerunek. W cichym pokoju Larisy, gdzie panowała głucha cisza szpitalnej sali, nagle rozległo się ciche skrzypnięcie drzwi i ledwo słyszalny szelest małych stópek na podłodze.
Polina, dziewczynka w wieku około ośmiu lat, o figlarnych lokach i wielkich niebieskich oczach, ostrożnie wślizgnęła się do środka. Jej twarz jaśniała nieśmiałym podnieceniem; to było dla niej jak sekretna przygoda. Polina mieszkała w klinice od dawna, stając się jej małą mieszkanką i adoptowaną córką szpitala.
Dziewczynka nie pamiętała swoich rodziców, a jej życie było trudne. Po kilku operacjach nadal potrzebowała opieki, ale to nie stłumiło jej żywej ciekawości i pragnienia odnajdywania małych radości. Pewnego dnia usłyszała, jak jedna z pielęgniarek mówi o Larisie, nazywając ją „śpiącą księżniczką”, i Polinie natychmiast przyszedł do głowy pewien pomysł. Postanowiła, że musi teraz chronić tę księżniczkę i zawsze być przy niej, aby nie czuła się samotna.
Ukrywając się pod łóżkiem Larisy, Polina wstrzymała oddech i wyjrzała. Z tego ustronnego miejsca widziała spokojną twarz Larisy i miała wrażenie, że dziewczynka po prostu śpi, niczym w bajce, i zaraz się obudzi. Dziewczynka ściskała małego pluszowego misia, swojego stałego towarzysza i przyjaciela, którego zabrała ze sobą na tę ważną wizytę.
W jej umyśle miś był jej pomocnikiem, równie lojalnym obrońcą jak ona sama. „Pewnie mnie słyszysz, prawda?” – wyszeptała do Larisy, jakby miała nadzieję, że jej słowa dotrą do dziewczynki. „Jesteś jak księżniczka z bajki…”
„Będę tam, a wtedy nie będziesz się bać” – mówiła cicho Polina, starając się nie zakłócić spokoju w pokoju. Jej małe serduszko przepełniało ciepło i dziecięce oddanie, jakby naprawdę mogła ochronić Larisę przed wszystkim.
Ułożywszy się wygodnie pod łóżkiem, Polina zaczęła szeptać Larisie o swoim życiu, jakby ją słyszała. Jej głos był cichy i poufny, jakby dzieliła się z nią swoimi najgłębszymi sekretami. „Wiesz” – zaczęła, chowając twarz w miękkim futerku pluszowego misia – „nie miałam mamy ani taty”.
Dorastałem w sierocińcu. Jest tam mnóstwo dzieci, ale czasami jest tam tak samotnie, zwłaszcza nocą. Kiedy tu przyjechałem, myślałem, że będzie strasznie, ale jest tu doktor Brusin.
Jest bardzo miły i mówi, że wkrótce wyzdrowieję. “I ty też wyzdrowiejesz, wiem.” Polina rozejrzała się po pokoju, jakby chciała się upewnić, że ona i Larisa są naprawdę same, jak dwie przyjaciółki, którym nie zależy na tym, by być samemu.
„Będę cię odwiedzać codziennie” – kontynuowała, przysuwając głowę bliżej łóżka. „A jak tylko się obudzisz, będziemy razem. Możesz nawet zostać moją matką, jeśli chcesz”.
„Nikt mnie nie potrzebuje. No, może poza doktorem Brusinem, ale on nadal nie jest prawdziwym tatą”. Polina westchnęła ciężko i mocniej przytuliła misia.
Jej twarz jaśniała cichą nadzieją, jakby czuła się lepiej wiedząc, że znalazła w Larisie księżniczkę, kogoś, komu może się zwierzyć. Polina często rozmawiała z doktorem Brusinem, jakby był starym przyjacielem. Doktor był jedynym dorosłym, który okazywał jej szczerą troskę i uwagę.
Codziennie opowiadała mu o wszystkim, od samotności w sierocińcu po tęsknotę za tym, by Larisa się wkrótce obudziła. Lekarz zawsze słuchał uważnie, cierpliwie odpowiadając na jej dziecinne pytania. Pewnego dnia, po kolejnej poufnej rozmowie, dr Brusin z życzliwym uśmiechem wręczył jej małą paczuszkę. „Polina, to dla ciebie”.
Myślę, że zostanie twoim przyjacielem, zwłaszcza gdy będziesz potrzebować z kimś porozmawiać. Ten miś potrafi nagrać to, co mówisz, a potem odtworzyć to, zupełnie jak prawdziwa papuga. Oczy Poliny rozszerzyły się, gdy rozpakowała paczkę i zobaczyła miękkiego misia z guzikiem na brzuszku.
Dziękuję, doktorze Brusin. Natychmiast przytuliła zabawkę do piersi. Teraz mogę mu wszystko powiedzieć, nawet jeśli pana nie ma w pobliżu.
Lekarz uśmiechnął się, głaszcząc ją po głowie. „Możesz powiedzieć niedźwiedziowi, co chcesz, Polina. Może on też pomoże Larisie; usłyszy twoje słowa, kiedy będziesz w pobliżu”.
Polina z każdym dniem coraz bardziej przywiązywała się do Larisy, przychodząc do niej każdego wieczoru i chowając się pod łóżkiem lub w pustej szafie. Jej dziecięca wyobraźnia wyczarowywała obraz Larisy nie tylko jako chorej kobiety, ale prawdziwej księżniczki, którą trzeba obudzić. Wierzyła, że jej słowa mogą pomóc Larisie się obudzić, jak w starej bajce, którą kiedyś czytano jej w sierocińcu.
„Wiesz” – wyszeptała Polina, siadając obok łóżka i głaszcząc Larisę po dłoni – „kiedy się obudzisz, możesz być moją matką, jeśli zechcesz”. Ja też potrzebuję księżniczki, która się mną zaopiekuje. Polina powiedziała to poważnie, wierząc całym sercem, że jej drobny gest może zdziałać cuda.
W jej wyobraźni Larisa była jedyną osobą, która mogła wypełnić jej samotność, tą, która mogła stać się bliską osobą, za którą tęskniła. Była pewna, że Larisa ją słyszy, że jej słowa ją ogrzewają. Polina kontynuowała opowiadanie śpiącej księżniczce o swoich snach, o tym, jak bardzo pragnęła, by w końcu byli razem, i za każdym razem, gdy wychodziła z pokoju, myślała, że jej ciepło pomaga Larisie, choć trochę, uciec od mroku…
Kiedy powiedziałam mężowi, że na kolację zjemy sałatkę, nie spodziewał się takiej masy. Sałatka dla chłopaków
Ciasto Jabłkowe Bez Cukru i Mąki – Tylko 3 Składniki + Dużo Jabłek!
Rybik Srebrzysty w Domu: Jak Chronić Swoje Mieszkanie i Utrzymać Higienę
Włącz światła przednie na 10 sekund przed rozpoczęciem jazdy, aby zaoszczędzić pieniądze
Kremówka z ciasta francuskiego z kremem budyniowym
Puszyste bułeczki, które rozpływają się w ustach: Przepis na idealnie miękkie wypieki