
Chodził po pokoju, machając rękami, jakby nie mógł uwierzyć, że mówi to na głos. Próbowałam mu to wytłumaczyć. Chciałam, żeby po prostu usiadł, odetchnął i na mnie spojrzał.
Ale on nawet mnie nie usłyszał, jakbym była nikim. „Miałaś jedno zadanie, Lena?” syknął przez zęby. „Jedno”.
I zatrzasnął drzwi do pokoju gościnnego. Wyglądało na to, że to teraz jego nowy dom. Późnym wieczorem, gdy w domu panowała cisza, wyjąłem pudełko z szafy.
Ten sam, który miał przy sobie metki z aktem urodzenia dziecka, kopię aktu urodzenia i zdjęcia. Wyczerpany, z opuchniętą twarzą, ale szczęśliwy, trzymam w ramionach malutkiego Artema. Wiem, że ten chłopiec jest mój.
Po jego oczach, po zapachu, po tym, jak drapie się po nosie, kiedy kłamie. Ale teraz nie wiem, jak to udowodnić. Tego ranka, po wyjściu Artema do szkoły, usiadłem przy kuchennym stole, popijając zimną kawę i wziąłem do ręki teczkę z logo szpitala.
Na odwrocie był numer rejestracyjny. Wybrałem go drżącym głosem, ale mówiłem wyraźnie, bo ćwiczyłem to całą noc. „Dzień dobry, muszę porozmawiać z kimś na temat ewentualnej zmiany noworodka w waszym szpitalu położniczym 15 lat temu”.
Operator zamilkł. „Połączę pana teraz z archiwum”. Archiwum przełączyło mnie do administracji.
Administracja kazała mi czekać. 11 minut i 38 sekund. Liczyłem.
W końcu w słuchawce rozległ się zmęczony męski głos. „Podmiana dziecka 15 lat temu?” „To… początek 2009 roku. Nasz system archiwizacji obejmuje tylko ostatnie 10 lat”.
Będziesz musiał złożyć formalny wniosek. Może przez sąd. „Przez sąd?” Nie mogłem uwierzyć własnym uszom.
„Nie możesz po prostu spojrzeć na to, kto jeszcze wtedy rodził?” „Przepraszam…” Westchnął ciężko. „Nawet gdybym chciał pomóc, ograniczają nas przepisy. Przepisy o tajemnicy lekarskiej.
„Nie mogę niczego zdradzić”. „Poufność między lekarzem a pacjentem?” Co za ironia. Moje życie się wali, a oni proszą mnie o wypełnianie formularzy, jakbym zgubił się w bibliotece.
Rozłączyłem się. Ręce mi się trzęsły. Potem wstałem, narzuciłem płaszcz i chwyciłem klucze.
Jeśli nie będą chcieli rozmawiać przez telefon, sam tam pójdę. Do tego cholernego szpitala. Droga do szpitala położniczego wydawała mi się obca, chociaż znałam ją na pamięć.
Nie byłem tam od 15 lat. Wszystko się od tego czasu zmieniło. Znak.
Budynek. Nawet wejście jest teraz w innym miejscu. Tylko parking pozostał ten sam.
Ten sam, w którym Igor biegał w poszukiwaniu lekarza, a ja trzymałam się za brzuch i modliłam się, żeby wszystko poszło dobrze. Zaparkowałam prawie w tym samym miejscu. W środku unosił się zapach płynu do dezynfekcji rąk i stęchłej kawy z automatu.
Podeszła do lady. „Muszę porozmawiać z kimś z archiwum albo administracji. To pilne”.
Mówimy o możliwej zamianie dzieci w 2009 roku. Dziewczyna w recepcji spojrzała na mnie, jakby nie wiedziała, czy okazać współczucie, czy wcisnąć przycisk paniki. Uśmiechnęła się niezręcznie.
Bez nakazu sądowego lub wniosku ze strony dochodzeniowców nie mamy prawa. Nie pozwoliłem jej dokończyć. Nie pytam o adresy ani nazwiska.
„Proszę cię tylko, żebyś przyjrzała się, kto jeszcze wtedy rodził. Moje dziecko może nie być moje. Błagam cię.”
Zawahała się, rozejrzała się i szepnęła: „Poczekaj tutaj”. Minęło dziesięć minut.
Zaczynałem już myśleć, że po prostu sobie poszła, gdy podeszła do mnie kobieta około sześćdziesiątki. Na jej identyfikatorze widniało imię Diana Aleksiejewna, kierowniczka działu obsługi pacjentów. „Pamiętam cię” – powiedziała cicho, zanim zdążyłem otworzyć usta.
Miałaś cesarskie cięcie w trybie nagłym. Wystąpiły komplikacje. Prawie cię straciliśmy.
Zamrugałam z niedowierzaniem. „Pamiętasz mnie? Jestem tu od ponad czterdziestu lat. Niektóre historie nigdy nie blakną”.
Weszliśmy do jej gabinetu. Opowiedziałem jej wszystko. O DNA, o lekarzu, o Igorze, o Artemie…
Dziewczynka dzwoni pod numer 911 i mówi: „To był mój tata i jego przyjaciel” — prawda doprowadza wszystkich do płaczu…
Tylko jeśli spryskasz tą mieszanką łazienkę, pozbędziesz się zapachu na zawsze
Dlaczego warto palić liście laurowe w domu?
Naleśniki z jajkiem i bananem
Ciasto czekoladowe z ganache truskawkowym
Pozbądź się brudu ze swoich brudnych szafek dzięki temu prostemu sposobowi