
Ktoś to powiedział. Ktoś to porównał. Może któryś z jego przyjaciół wykrzyknął, że Artem nie jest do niego podobny.
Ale wygląda podobnie. Ten sam podbródek z dołeczkiem. Te same kręcone włosy.
Nawet wyraz jego twarzy, gdy się złościł. Zupełnie jak u Igora. A jednak coś kazało mu w to wątpić.
Kiedy w końcu opowiedziałam o tym Daszy, od razu przypomniała sobie incydent z byłą dziewczyną Igora i historię z nauczycielką muzyki. Już wtedy cierpiał na paranoję. Nie ufał nikomu, nawet sobie.
„Niektóre rany się nie goją” – powiedziała. „Po prostu tworzą strup, który wystarczy lekko naruszyć. A potem jest jeszcze więcej krwi”.
Dasza zaproponowała, że przyjdzie, ale odmówiłam. Nie chciałam, żeby ktokolwiek wchodził do naszego domu, gdy wisiało w powietrzu to napięcie. Miałam wrażenie, że nawet ściany drżą od niewypowiedzianego uczucia.
Artem też się zmienił. Stał się cichszy, bardziej zamyślony. Przy obiedzie dłubał w talerzu, jakby czekał, aż Goroszek mu powie, co się dzieje.
„Czy tata jest na ciebie zły?” – zapytał kiedyś bardzo cicho, niemal szeptem. „Nie, kochanie, skłamałem. On jest po prostu zmęczony”.
Zacząłem się uważniej przyglądać Igorowi. Jak idzie do garażu, żeby sprawdzić samochód, ale ciągle zerka na telefon. Jak zamyka laptopa, gdy tylko pojawiam się w pokoju.
Dzielił się ze mną wszystkim, nawet nudnymi arkuszami kalkulacyjnymi i artykułami o projektach remontowych, o których nigdy nawet nie myśleliśmy. Pewnego dnia nie mogłem się powstrzymać, żeby nie otworzyć jego laptopa. Był zabezpieczony hasłem.
Wcześniej tego nie robiłam. Rano, kiedy miały być wyniki, nie byłam w stanie nawet wypić kawy. Stała na stole, stygnąc, a ja obgryzałam wargi i zaciskałam palce.
Artem był w szkole. Na szczęście. Igor i ja pojechaliśmy do laboratorium w milczeniu.
Mocno i pewnie trzymał kierownicę. Oparłem ręce na kolanach, wbijając paznokcie w dłonie. Kobieta w recepcji uśmiechnęła się zbyt promiennie.
„Panie Alkov, proszę wejść”. Lekarz siedział przy biurku z miną, jakby miał zamiar nas poinformować, że na świecie skończył się tlen. Nie spieszył się.
Najpierw zapytał: „Jesteś gotowy na to, co możesz usłyszeć?”. Spojrzałem na Igora. Nawet nie mrugnął.
„Tak” – powiedział – „ale nie mogłem”. Czułem się, jakbym miał gardło związane liną. Lekarz otworzył teczkę z wynikami.
Arkusz po arkuszu, jakby liczył uderzenia serca. Według analizy zatrzymał się i położył palec na linii. Prawdopodobieństwo ojcostwa: 0%.
W uszach zaczęło mi dzwonić. Dłonie zrobiły mi się zimne. Przez chwilę wydawało mi się, że moje serce po prostu zniknęło.
Żadnego bicia. Tylko pustka. Igor odchylił się na krześle i wypuścił powietrze przez nos.
Wiedziałem. Ale lekarz wciąż na mnie patrzył. Nie na niego.
A w jego spojrzeniu było coś dziwnego. Nie potępienie. Nie współczucie.
I lęk. Lęk zawodowy, medyczny. „Jest jeszcze jedna rzecz” – powiedział ostrożnie.
„I to budzi moje poważne obawy”. Igor natychmiast się wyprostował. „Co masz na myśli?” Przeprowadziliśmy standardowy test zgodności DNA nie tylko między ojcem a synem, ale także między matką a synem.
Zakręciło mi się w głowie. „Co?” – wyszeptałam. Spojrzał mi prosto w oczy. I powiedział coś, co utkwiło mi w pamięci na zawsze.
„Eleno, według wyników Artem nie jest twoim biologicznym dzieckiem ani twojego męża”. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Spojrzałam na lekarza.
Wydawało się, że mówi coś jeszcze. Ale ja tego nie słyszałem. Po prostu nie mogłem tego przetworzyć.
To była jakaś pomyłka. Chory żart. Igor podskoczył, a jego krzesło zaszurało po podłodze.
„Czy to jakiś żart?” „To nie żart” – powiedział spokojnie lekarz. „Sprawdzaliśmy jeszcze raz. Trzy razy.
To nie błąd w dokumentach. Biologiczny chłopiec, którego wychowałeś, nie jest twoim synem. Świat wokół niego zdawał się zastygnąć w bezruchu.
Dźwięk, kolor, ruch – wszystko zniknęło jak błysk granatu hukowego. Zamarłem, chcąc krzyczeć. Ale krzyczenie wydawało się równie niemożliwe, jak oddychanie pod wodą.
W drodze do domu nie odzywaliśmy się ani słowem. Tylko wskazówka kierunkowskazów tykała jak licznik. Kiedy weszliśmy do mieszkania, Igor zamknął za sobą drzwi i natychmiast wybuchnął.
Wiedziałem. Czułem, że coś jest nie tak. Ale to? To było nie do pomyślenia…
Zjedzenie jednego kęsa jest już szkodliwe, ale wiele osób nadal je bez obaw
4 zastosowania portu USB w telewizorze
Jak zrobić sok detoksykujący oczyszczający wątrobę
Co się stanie z Twoim ciałem, jeśli zaczniesz jeść owsiankę każdego dnia?
Dlaczego trzeba gotować czosnek?
Oczyść swoje ważne organy naturalnymi rozwiązaniami, aby zapewnić sobie optymalne zdrowie