„Będziesz miała bliźnięta. Jedno dziecko możesz zatrzymać dla siebie. Drugie jest nasze!” – zażądała kochanka mojego męża. | October 14, 2025
Annonce:
„Nie możesz tego zrobić sama” – powiedziała spokojnie.

“Czekaj, nie zamykaj kabiny!” Udało mi się wsunąć rękę w wąską szczelinę, drzwi ustąpiły i otworzyły się, a ja, śmiejąc się z niewysłowionej radości, wszedłem do środka.

Advertisement:

W torbie zaszeleściła kartka dla „Taty”, a na moim telefonie zaświecił się niebieski przycisk „wideowiadomości”. Miałam go właśnie nagrać, gdy lekarz z uśmiechem wskazał dwie maleńkie lampki na USG. Dwie. Dwie! Nawet powietrze pachniało świeżością, jak w świeżo wyremontowanym pokoju dziecięcym.

„Czy Kirill jest tam?” zapytałem dziewczynę za ladą, przyciskając torbę do brzucha.

„Jest przy wejściu, na zewnątrz” – skinęła głową. „Chyba rozmawia z klientem”.

„Wspaniale” – przemknęło mi przez myśl – „ale zobaczę jego oczy, kiedy powiem: »Będziemy rodzicami. Dwa razy naraz«”.

Advertisement:

Wyszłam z samochodu i od razu go zauważyłam: deszczowe, szare światło, asfalt lśniący od kropel i Kirył – wysoki, pewny siebie, oparty o barierkę. Obok niego stała kobieta, zadbana po same końce włosów, jakby wiatr bał się dotknąć jej loków. Zaśmiała się, on cicho coś powiedział – a ja poczułam się, jakbym oglądała cudzy film.

„Kirill!” – zawołałem, ale głos mi się załamał. Kobieta delikatnie położyła mu dłoń na ramieniu, podeszła bliżej – a on ją pocałował. Prawdziwym pocałunkiem.

Sapnęłam. Kartka z napisem „Tata” wyślizgnęła się i wylądowała w kałuży. Złote litery rozlały się jak cukier w herbacie. W środku, obok dwóch serduszek, coś pękło.

Odwrócił się przypadkiem – i zamarł. Nasze oczy się spotkały. Podniosłem pocztówkę, mokrą i nic nieznaczącą, i nic nie powiedziałem.

Advertisement:

“Lera… jesteś tutaj?” Zrobił krok w moją stronę, ale przestąpiłam przez jego “Lera” jak przez drzazgę.

„Podziwiam cię” – powiedziałem chłodno. „Pięknie całujesz. Często tu ćwiczysz?”

Kobieta nie odwróciła wzroku. Powoli przesunęła palcem po lakierowanej torebce i lekko zmrużyła oczy.

„Marina, zaczekaj” – powiedział niezręcznie Kirill. „To nieoczekiwane”.

— Dla mnie tak. A dla ciebie?

Advertisement:

– Lera, nie tutaj…

— Gdzie? W kwiaciarni? W szpitalu położniczym, gdzie mi dziś gratulowali? Spodziewamy się dwójki, Kirył. Dwójki.

Cofnął się jak od ognia. Marina uśmiechnęła się blado.

„Gratuluję” – powiedziała sucho.

Advertisement:

„Gratulacje?” Uśmiechnęłam się szeroko. „Gratulacje to wtedy, gdy uświadamiasz sobie, że te lata zmagań nie poszły na marne. I masz nowe życie. Tylko ja do niego nie pasuję. Prawda?”

Odwrócił wzrok.

— Marina i ja… jesteśmy razem już od dłuższego czasu.

„Ile?” zapytałem.

Advertisement:

– Pięć lat.

Świat się zatrząsł. Te same pięć lat, kiedy leżałem pod kroplówką, wybierając meble i wierząc w „nasze jutro”.

„Jesteś zdrajcą” – wyszeptałam. „Ty też, Marina”.

„Nie waż się jej obrażać” – warknął. „To moja szefowa i kobieta, którą kocham”.

Advertisement:

„A kim ja jestem? Pracownikiem tymczasowym?” Przełknęłam ślinę. „Noszę twoje dzieci, Kirył. Dwoje z nich.”

Marina patrzyła prosto przed siebie, bez litości.

„Mam już dość tego przedstawienia” – powiedziała. „Kirill, porozmawiaj z Lerą później”.

Odwróciłam się i wyszłam tak szybko, jak pozwalał mi na to żołądek.

Advertisement:

Dotarłem do mieszkania, długo stałem pod prysznicem, a potem położyłem się, zakrywając twarz ręcznikiem. Telefon dzwonił bez przerwy: „Kirill, Kirill, Kirill”. Wyłączyłem go.

Page: 1 sur 3
SEE MORE..
Page: 1 sur 3 SEE MORE..

Thanks for your SHARES!

Advertisement: