Leżał tam od lat, ten stary samochód. Nieruchomy, zapomniany, niemal pochłonięty przez bluszcz. Dla nas był tylko zardzewiałą stertą złomu na dnie ogrodu. Ale pewnego ranka wszystko się zmieniło.
Tata wrócił z zewnątrz, blady i zamyślony. „Chodź coś zobaczyć” – wyszeptał. Zaintrygowany, poszedłem za nim. Wyobraziłem sobie węża albo plagę gryzoni… Ale nic nie przygotowało mnie na to, co miałem odkryć.
Dziesiątki kotów… w porzuconym samochodzie

Na dachu, siedzeniach, desce rozdzielczej, wszędzie: koty. Dziesiątki. Rude, szare, pręgowane, czarne… Były tam, zadomowione, jakby od zawsze mieszkały w naszym starym samochodzie. A co najdziwniejsze? Nie wydawały się przestraszone naszą obecnością. Jeden z nich, mały pręgowany kot z połową ucha, nawet otarł się o moją dłoń i zamruczał.
„To królestwo” – wyszeptał tata . I miał rację. Nieprawdopodobne królestwo, całe w futrach i tajemniczych spojrzeniach.
Ten przepis dostałam od mojej siostry
Liść laurowy jest 100 000 razy silniejszy niż botoks? | Naturalny środek na zmarszczki nawet w wieku 70 lat!
Wyjątkowy warkocz drożdżowy prababci – przepis na tradycyjne pieczywo
Życie stało się łatwiejsze. Ta sztuczka zmienia wszystko
Ciasto Mimoza: klasyczny przepis na pyszne i spektakularne ciasto
Sernik z creme brulee





