Ale tak nie było. Reszta kolacji toczyła się niczym spektakl okrucieństwa pod maską uroku. Beatrice porównała małomiasteczkowe maniery Eleny do swojego własnego „wyrafinowanego wychowania”. Kwestionowała jej modowe wybory, kpiła z jej milczącej postawy i dawała do zrozumienia, że Christopher „zawsze wolał kobiety z odrobiną więcej wyrafinowania”.
Elena zachowała spokój, szepcząc cicho do swojego nienarodzonego dziecka: „Wszystko w porządku, maleńka. Wkrótce wrócimy do domu”.
W końcu nadeszła ta chwila. Gdy służący wnieśli kolejne danie, Elena wstała, by pomóc jednemu z nich z ciężkim talerzem. To był odruch życzliwości. Odwróciła się, by usiąść, nieświadoma, że ręka Beatrice lekko odsuwa krzesło.
Dźwięk był ostry i nagły — odgłos drewna drapiącego marmur, po którym nastąpiło głuche uderzenie.
W pokoju rozległ się jęk. Elena leżała na podłodze, trzymając się za brzuch, z twarzą wykrzywioną bólem. „Moje dziecko” – krzyknęła drżącym głosem.
Goście zamarli. Krzesło Christophera gwałtownie odsunęło się, gdy podbiegł do niej. „Eleno, zostań ze mną” – błagał, a jego ręce drżały. Krew rozlała się po rąbku jej sukni.
Twarz Beatrice zbladła jak ściana. „Nie chciałam tego”, wyjąkała, choć wszyscy widzieli błysk triumfu, który poprzedził ten czyn.
„Zadzwońcie po karetkę!” krzyknął Christopher.
Iluzja elegancji prysła. Goście opuścili swoje miejsca. Szampan się rozlał, obcasy głośno stukały o parkiet. Muzyka ucichła dawno temu, ale cisza była ogłuszająca.
Kilka godzin później, w sterylnej bieli szpitala św. Wincentego, Christopher przechadzał się po korytarzu w koszuli poplamionej czerwienią. Beatrice siedziała obok, drżąc, ściskając w palcach jedwabną chusteczkę. Zegar tykał coraz głośniej z każdą sekundą.
W końcu pojawił się lekarz, z wyrazem zmęczenia na twarzy. „Jej stan jest stabilny, podobnie jak dziecka” – powiedział ostrożnie. „Ale upadek spowodował znaczny stres. Potrzebuje całkowitego odpoczynku. Jeszcze kilka minut bez pomocy i wynik mógłby być znacznie gorszy”.
Ulgę Christophera dało się wyczuć jako urwane westchnienie. Potem odwrócił się do matki. „O mało ich nie zabiłaś”.
Beatrice powoli wstała. „To był wypadek. Musisz mi uwierzyć”.
„Przyciągnąłeś krzesło” – powiedział. „Wszyscy cię widzieli”.
Jej usta zadrżały. „Próbowałam coś udowodnić”.
Wpatrywał się w nią pustym głosem. „Twoja duma mogła dziś wieczorem odebrać życie dwóm osobom. Punkt nigdy nie jest tego wart”.
Odwrócił się i poszedł do pokoju Eleny, zostawiając Beatrice samą na korytarzu.
W środku Elena była blada, ale przytomna, z dłońmi opiekuńczo spoczywającymi na brzuchu. Christopher delikatnie ujął ją za rękę. „Jesteście bezpieczni” – wyszeptał. „Oboje”.
Łzy napłynęły jej do oczu. „Ona nigdy mnie nie pokocha, prawda?”
Wystarczy raz podlać i zakwitnie! Orchidee kwitną natychmiast i produkują nowe kwiaty NIEUSTANNIE przez cały rok!
Każda roślina potrzebuje tylko 1 łyżeczki: dzięki niej wszystko będzie wspaniale kwitło
Magiczna sałatka pomidorowa: eksplozja smaku w ustach
Naturalne sposoby na poprawę zdrowia żył i skóry
Smaczna sałatka z marynowanych pomidorów
🥗 Odkryj Ten Przepis na Sałatkę, Która Zaskoczy Twoje Podniebienie! 🥗





