
Ktoś przyszedł ich odwiedzić w dniu morderstwa. Być może to była ta sama osoba, która pomogła Aleksandrowi sfingować swoją śmierć. Walentyno Stiepanowo, czy pamiętasz przypadkiem wspólnika Aleksandra? Czasami do nas przychodził.
Maksym Tarasenko. Och, oczywiście. Maksym.
Pamiętam. To był taki nieprzyjemny człowiek, wiecznie ponury. Nie lubiłam go.
Maksim Tarasenko. Być może to on był kluczem do rozwiązania całej tej sprawy. A po moim aresztowaniu, czy nadal tu przychodził?
Nie, już go nie widziałem. A kto by w ogóle przyszedł? Mieszkanie było puste. Właściciel później znalazł innych lokatorów.
Pożegnawszy się z Walentyną Stiepanową, Anna udała się do centrum miasta. Musiała znaleźć informacje o Maksymilianie Tarasence i ustalić jego aktualne miejsce pobytu. W archiwach miejskich Annie udało się znaleźć pewne informacje o Maksymilianie Tarasence.
Według dokumentów był przedsiębiorcą, zajmował się obrotem nieruchomościami i był właścicielem kilku firm. Po śmierci Aleksandra zamknął wszystkie swoje interesy i opuścił miasto. Anna znalazła adres jego dawnego biura w starej książce telefonicznej.
Budynek znajdował się w dzielnicy biznesowej miasta, na trzecim piętrze kompleksu biurowego. Anna postanowiła się tam udać, mając nadzieję, że spotka kogoś, kto pamięta Tarasenkę. Biurowiec wyglądał całkiem okazale.
Na trzecim piętrze, w lokalu, w którym kiedyś mieściła się firma Tarasenki, działała teraz agencja reklamowa. Anna weszła do środka i zwróciła się do sekretarki: „Dzień dobry! Powiedz mi, czy wiesz przypadkiem, gdzie przeniosła się firma Maksyma Tarasenki? Kiedyś była tutaj”.
„Tarasenko i Wspólnicy?” zapytała dziewczyna. „Zamknęli się dawno temu, trzy, cztery lata temu”. Po co ci to? Cóż, wciąż masz mały dług.
Chciałbym zapłacić. Spróbuj zapytać w biurze obok. Jest tam biuro księgowe; działają od dawna.
Może coś wiedzą. W sąsiednim biurze Annę przyjęła główna księgowa, Olga Wiktorowna, kobieta około pięćdziesiątki, o uważnych szarych oczach i pięknej fryzurze. „Pamiętam Tarasenkę, oczywiście” – powiedziała, gdy Anna powtórzyła prośbę.
Był nieprzyjemnym człowiekiem. A jego towarzystwo było podejrzane. W jakim sensie podejrzane? Olga Wiktorowna rozejrzała się, upewniając się, że nikt ich nie słyszy, i zniżyła głos.
Ich obroty były dziwne. Nagle było mnóstwo pieniędzy, a potem zupełnie pusto. I klienci byli podejrzliwi.
Czasami widywałem ich na korytarzu. Był taki tłum, że najlepiej było patrzeć w inną stronę. Czy wiesz przypadkiem, gdzie on teraz jest? Tarasenko? Gdzieś sobie poszedł.
Powiedzieli, że wyjeżdża za granicę. I moim zdaniem postąpił słusznie. Dlaczego słusznie? Olga Wiktorowna znów spojrzała wstecz.
Po tym napadzie na bank krążyła taka historia. Policja sprawdziła wszystkich przedsiębiorców, którzy robili interesy z tym bankiem. Tarasenko też został wezwany.
A miesiąc później zniknął. Pracował w Kapital Bank? Tak. Mieli tam dużą pożyczkę.
I kilka innych transakcji zostało przeprowadzonych przez ten bank. Nie wiem na pewno, ale słyszałam to kątem ucha. Anna poczuła, że układanka zaczyna się składać w całość.
Tarasenko pracował w tym samym banku, w którym pracował Aleksander. Bank został obrabowany miesiąc po śmierci Aleksandra. Tarasenko zniknął natychmiast po rozpoczęciu śledztwa przez policję.
Olgo Wiktorowna, czy pamiętasz przypadkiem, kto jeszcze pracował w firmie Tarasenki? Może masz jeszcze jakieś kontakty? Była tam jakaś dziewczyna, księgowa. Taka śliczna, młoda dziewczyna. Jak miała na imię? Chyba Alena.
Nie pamiętam nazwiska. Gdzie mogę je znaleźć? Nie mam pojęcia. Po zamknięciu firmy wszyscy rozproszyli się we wszystkich kierunkach.
Anna podziękowała kobiecie i wyszła z biura. Informacje były skąpe, ale zawsze coś. Powiązanie Tarasenki z bankiem zostało potwierdzone.
Teraz musiała znaleźć tego księgowego. Może znała więcej szczegółów. Anna spędziła kolejne dwa dni na poszukiwaniach.
Odwiedziła różne organizacje, w których mogła być zatrudniona młoda kobieta o imieniu Alena, z dyplomem z rachunkowości. Zadanie nie było łatwe. W mieście działało wiele firm i nie wszystkie pozwalały jej przeglądać listy pracowników.
W końcu, w jednej z firm audytorskich, sekretarka powiedziała: „Alena Wasilczenko. Pracuje dla nas. Jakie jest twoje pytanie? Jestem jej dalekim krewnym”.
Chciałbym się spotkać. Teraz jej tu nie ma. Jest badana w firmie.
Ale jutro będzie. Przyjdź po obiedzie. Następnego dnia Anna pojawiła się o umówionej porze.
Alena Wasilczenko okazała się ładną dziewczyną, około 28 lat, o długich, ciemnych włosach i dużych brązowych oczach. Kiedy Anna się przedstawiła i wyjaśniła, że szuka informacji o Maksymilianie Tarasience, jej wyraz twarzy uległ zmianie. „A kim pan jest? I po co panu informacje o Maksymilianie? To długa historia”.
Czy jest jakieś miejsce, gdzie moglibyśmy porozmawiać prywatnie? Alena zawahała się, ale ciekawość wzięła górę. Dobrze. Za godzinę mam przerwę na lunch.
Spotkajmy się w kawiarni po drugiej stronie ulicy. W kawiarni Anna postanowiła powiedzieć prawdę. Częściowo, ale jednak prawdę.
Aleno, osiem lat temu zostałam skazana za zabójstwo mojego męża. Mój mąż nazywał się Aleksander Kowalczuk. Pracował w Banku Kapital.
Niedawno zostałem zwolniony i rozpocząłem własne śledztwo. Okazuje się, że twój były szef, Tarasenko, jest w jakiś sposób powiązany z tą historią. Dziewczyna zbladła.
Czy ty… Czy ty jesteś tą samą Anną Kowalczuk, o której pisali w gazetach? Tak, jestem. Ale jestem niewinna. I próbuję to udowodnić.
Alena milczała przez długi czas, zastanawiając się nad tym, co usłyszała. „Nie wiem, czy powinnam z tobą rozmawiać. To może być niebezpieczne”.
Niebezpieczny? Co masz na myśli? Maxim? To nie jest typ człowieka, z którym warto zadzierać. Kiedy dla niego pracowałem, widziałem różne rzeczy. Podejrzane.
Które dokładnie? Alena rozejrzała się, upewniając się, że nikt nie podsłuchuje. Przez firmę przechodziły duże sumy pieniędzy. W gotówce.
Zapytałem, skąd bierze tyle obrotów, a on odpowiedział, że to jego własny biznes. A jakie to były pieniądze? Nie wiem dokładnie. Ale pamiętam, że Maxim był bardzo zdenerwowany w ostatnich miesiącach przed zamknięciem firmy.
Ciągle do kogoś dzwonił, chodził na spotkania. A poza tym… Dziewczyna zamilkła, jakby niepewna, czy kontynuować.
I co jeszcze? Często wspominał o twoim mężu, Aleksandrze Kowalczuku.
Zapamiętałem to imię, bo jest nietypowe. Maksym rozmawiał z kimś przez telefon i słyszałem je kilka razy. Kowalczuk się zgodził.
Kowalczuk wszystko załatwi. Coś w tym stylu. Anna złapała oddech.
Czy to było krótko przed śmiercią Aleksandra? Tak, dosłownie kilka dni. A potem Maksym przyszedł do pracy z ponurą miną. Powiedział, że ma problemy i że może będzie musiał zamknąć firmę.
A czy po śmierci Aleksandra jego zachowanie w ogóle się zmieniło? Zdecydowanie. Stał się paranoikiem. Ciągle oglądał się przez ramię, bojąc się telefonów.
Zaczął też niszczyć dokumenty. Całe pudła. Jakie dokumenty? Nie wiem.
Nikogo do niego nie dopuścił. Ale widziałem fragmenty. Były tam jakieś umowy, wyciągi bankowe.
Alena, to bardzo ważne. Czy pamiętasz jakieś szczegóły dotyczące powiązań Tarasenki z Bankiem Kapital? Dziewczyna zrobiła pauzę. „Pamiętam, że miał tam duży kredyt”.
Dwadzieścia milionów, jeśli nie więcej. Omawiano też kilka innych projektów inwestycyjnych. Maksym często chodził do banku na spotkania.
Z kim się spotykał? Nie wiem dokładnie. Ale kilka razy wspomniał nazwisko menedżera. Chyba Aleksander. Anna poczuła, jak wszystko w jej głowie zaczyna się układać.
Aleksander i Tarasenko z pewnością nad czymś pracowali razem. I to coś doprowadziło do napadu na bank i sfingowanego morderstwa. Alena, wiesz, gdzie zniknął Tarasenko? Oficjalnie nigdzie.
Po prostu zamknął firmę i zniknął. Ale słyszałem od znajomego, że widziano go na lotnisku z dużą ilością bagażu. Było to tuż po tym, jak policja rozpoczęła śledztwo w sprawie napadu na bank.
Więc naprawdę wyjechał za granicę? Bardzo prawdopodobne. I myślę, że na stałe. Po rozmowie z Aleną Anna nie miała już wątpliwości.
Tarasenko i Aleksander planowali napad na bank. Ale coś poszło nie tak i Aleksander był zmuszony sfingować własną śmierć. Tarasenko wziął swoją część i uciekł za granicę.
Ale jednego nie mogła zrozumieć. Dlaczego konieczne było otwarcie grobu Aleksandra? Czego mogli szukać ludzie, których Wiktor tam widział? Odpowiedź na to pytanie mogła kryć się w samym grobie. Anna uznała, że nadszedł czas, by poznać całą prawdę.
Anna spędziła kolejne dni, zastanawiając się, jak dotrzeć do prawdy. Rozmowa z Aleną przyniosła wiele informacji, ale nie wyjaśniła najważniejszej: czy Aleksander żyje i gdzie może przebywać. Jedynym sposobem, aby się tego dowiedzieć, było znalezienie osób, które mogły mieć coś wspólnego z Tarasenką…
Prosty, ale skuteczny sposób na naturalne odstraszanie owadów
Panna Cotta z Owocami Leśnymi: Włoska Klasyka z Polskim Akcentem
Ciasto 15-minutowe bez piekarnika i ciasteczek: wszystkie składniki wymieszać, przełożyć do foremki i schłodzić
Domowy odstraszacz much i karaluchów
Wegańskie parfait z jagodami i śmietaną
„Mus malinowy bez gotowania: Przepis na orzeźwiający deser”