
Nie wiem. Tata nie lubi o tym rozmawiać. Mówi, że dziadek był już stary i mógł mówić różne rzeczy.
Dziewczynka uważnie przyjrzała się grobowi Aleksandra, a potem Annie. „Ciociu Anno, czy to naprawdę leży tu twój mąż? Oczywiście, że tak. A dlaczego pytasz?” Swieta nachyliła się bliżej do Anny i zniżyła głos do szeptu.
Ciociu, nikogo tam nie ma. Chcesz, żebym ci zdradził sekret? Tata Witia powiedział, że widział, jak coś wykopują z tego grobu. W nocy.
Mężczyźni przyjechali dużym samochodem. Annie zaczęły się trząść ręce. Z trudem zachowała spokój.
Kiedy to było, Swietoczko? Nie wiem dokładnie. Tata mi nie powiedział, ale jego przyjaciel, wujek Borys. Myśleli, że śpię, ale podsłuchiwałem.
Dziewczynka uśmiechnęła się z poczuciem winy. Tata powiedział, że to było trzy lata temu. Albo cztery.
Na początku chciał ich wypędzić, ale dali mu pieniądze. Dużo pieniędzy. Anna poczuła zawroty głowy.
Jeśli to, co mówi dziewczynka, jest prawdą, to czy to oznacza, że ktoś otworzył grób Aleksandra? Ale dlaczego? I co mogli tam wykopać? Swieta, jesteś pewna, że tata mówił o tym konkretnym grobie? Wskazała na nagrobek Aleksandra. Dziewczynka skinęła głową. Tak.
Znam to dobrze. To niedaleko naszego domu i często tamtędy przechodzę. Tata powiedział wujkowi Borisowi, że mężczyźni kopali właśnie tutaj, niedaleko żelaznego szyldu.
Anna wstała i rozejrzała się. Cmentarz pustoszał; większość zwiedzających już wyszła. W oddali widać było postać strażnika, który obchodził cmentarz przed zamknięciem.
Swietoczko, czy mogę porozmawiać z twoim tatą? Dziewczynka zrobiła się nieufna. Dlaczego? Nie powiesz mu, że ci powiedziałam o grobie?
W przeciwnym razie będzie na mnie krzyczał. Nikomu nie powiem, obiecuję.
Chciałem tylko zapytać, czy ktoś mógłby tu skorzystać z pomocy? Może mógłbym wykonać jakąś dodatkową pracę? To była półprawda.
Anna musiała zostać w mieście co najmniej kilka dni, żeby uporządkować to, co usłyszała, ale prawie skończyły jej się pieniądze. Praca na pół etatu na cmentarzu nie wydawała się kusząca, ale w tej chwili nie miała wyboru.
„Tato!” zawołała głośno Swieta, machając ręką w stronę zbliżającego się mężczyzny. „Ciocia chce z tobą porozmawiać”.
Victor podszedł do nich spokojnym krokiem.
Mężczyzna około czterdziestopięcioletni, średniego wzrostu, o prostej, otwartej twarzy i uważnych brązowych oczach. Ubrany był w kombinezon i kalosze. „Dobry wieczór” – przywitał się uprzejmie.
Nazywam się Wiktor Iwanowicz. Przyszedłeś do kogoś? Anna wskazała mężowi grób. Jestem Anna Dmitriewna.
Właśnie… Właśnie przyjechałem do miasta. Chciałem zapytać, czy ktoś potrzebuje pomocy.
Mogę posprzątać, podlać kwiaty, cokolwiek. Victor spojrzał na nią badawczo. Było jasne, że przyzwyczaił się do oceniania ludzi po wyglądzie i zachowaniu.
„Czy pracowałaś już gdzieś wcześniej?” – odpowiedziała Anna wymijająco. „Doświadczenia są różne”. „Swieta, idź do domu” – powiedział jej ojciec surowo.
Dziewczyna niechętnie ruszyła w stronę wartowni, zerkając na Annę. „Rozumiesz, Anno Dmitriewno, że praca tutaj jest specyficzna? Przychodzą tu różni ludzie, nie wszyscy są rozsądni. Trzeba umieć kogoś uspokoić i w razie potrzeby postawić do pionu”.
„Rozumiem” – Anna skinęła głową. „Nie boję się trudności. A gdzie będziesz mieszkać? Masz mieszkanie?” Anna spodziewała się tego pytania i przygotowała odpowiedź z wyprzedzeniem.
Na razie wynajmuję pokój od znajomych. Ale jeśli dostanę stałą pracę, to wynajmę gdzie indziej. Victor zamilkł, rozważając ofertę.
Dobrze. Przyjdź jutro rano. Spróbujemy przez tydzień.
Zarobki nie będą wysokie, ale praca nie będzie ciężka. Najważniejsze to odpowiedzialność i uczciwość. Dziękuję bardzo.
Anna była naprawdę szczęśliwa. O której godzinie mamy przyjechać? O ósmej rano. Cmentarz otwiera się o dziewiątej, ale wcześniej musimy wszystko sprawdzić i wynieść śmieci.
Gdy Anna wychodziła z cmentarza, jej myśli szalały. Historia małej Swiety mogła być dziecinną fantazją, ale coś jej podpowiadało, że mówi prawdę. Dzieci w jej wieku rzadko wymyślają takie szczegóły.
Jeśli grób Aleksandra rzeczywiście został otwarty, to dlaczego? Czego mogli tam szukać? I co najważniejsze, kim byli ci ludzie, którzy przyjechali nocą z pieniędzmi dla strażnika? Anna szła ciemnymi ulicami miasta na przystanek autobusowy i po raz pierwszy od ośmiu lat poczuła sens życia. Może w końcu pozna prawdę o tej strasznej nocy, która zrujnowała jej życie. Następnego ranka Anna była na cmentarzu punktualnie o ósmej.
Noc spędziła w tanim hotelu niedaleko dworca autobusowego – jedynym miejscu, na które było ją stać, bo przyszłość była niepewna i musiała oszczędzać. Pokój był malutki i niezbyt czysty, ale dawał jej dach nad głową i czas na przemyślenia. Victor już czekał na nią przy wejściu, popijając herbatę z termosu.
Widząc Annę, skinął głową i podał jej wiadro. „Zacznijmy od ścieżek w centrum” – wyjaśnił. „Musimy sprzątnąć opadłe liście i pozamiatać płytki”.
Potem sprawdzimy kosze na śmieci. Wczoraj było sporo gości, więc pewnie jest tam mnóstwo śmieci. Okazało się, że zadanie nie było takie trudne.
Anna była przyzwyczajona do pracy fizycznej w więzieniu, więc wykonywała ją szybko i sprawnie. Wiktor obserwował ją z aprobatą. „Widać, że ma pracowitą rękę” – zauważył podczas przerwy.
„Gdzie pracowałeś wcześniej, jeśli to nie tajemnica?” Anna przewidziała to pytanie i przygotowała wiarygodną odpowiedź. „W różnych miejscach. W ostatnich latach w fabryce odzieży”.
Niedawno zamknęli i musieliśmy szukać nowego miejsca. Zrozumiałe. W dzisiejszych czasach wszędzie są problemy z pracą.
Po obiedzie, gdy napływ klientów opadł, Anna postanowiła ostrożnie poruszyć temat, który ją intrygował. „Wiktorze Iwanowiczu, jak długo tu pracujesz?” „Minęło pięć lat. Dziadek Mikołaj pracował tu przede mną.
Niech spoczywa w pokoju. Był dobrym człowiekiem, wiele mnie nauczył. I czy umarł? Tak, jakieś dwa lata temu.
Wiek, choroba. Ledwo dożył osiemdziesiątki. Victor westchnął.
Opowiadał mi mnóstwo historii o cmentarzu. Ciekawie było ich słuchać. Jakie historie? Victor przyjrzał się Annie uważnie, jakby zastanawiał się, czy może jej powierzyć takie informacje.
Różne rzeczy. O nietypowych gościach, o dziwnych przypadkach. Powiedział, że przez trzydzieści lat pracy widział najróżniejsze rzeczy.
„A co masz na myśli mówiąc »dziwne przypadki«?” Anna starała się zachować obojętny ton. Wiktor zawahał się, najwyraźniej niepewny, czy kontynuować temat. „No cóż…”
Czasami krewni zmarłego zachowywali się podejrzliwie. Albo odwrotnie, ktoś pytał o groby osób, z którymi nie był spokrewniony. Dziadek Mikołaj był zawsze spostrzegawczy i pamiętał takie rzeczy.
A co zrobił w takich przypadkach? Co mógł zrobić? Naszym obowiązkiem jest nie wtrącać się w cudze sprawy. Najważniejsze to utrzymać porządek i nie niszczyć grobów. Anna postanowiła zaryzykować i zadać bardziej bezpośrednie pytanie.
Wiktorze Iwanowiczu, czy zdarzyło się kiedyś, żeby groby były… otwierane? Oficjalnie czy nieoficjalnie? Strażnik wyraźnie się spiął. Odłożył miotłę i wpatrywał się uważnie w Annę. Dlaczego pytasz? Co cię to obchodzi? Po prostu jestem ciekaw.
„Myślałem, że to się zdarza tylko w filmach. Różne rzeczy się zdarzają” – odpowiedział wymijająco Victor. „Czasami krewni decydują się na przeniesienie prochów”.
Czasami organy śledcze żądają ekshumacji. Ale to wszystko jest oficjalne, z dokumentacją. Nieoficjalnie…
Wiktor milczał przez długi czas, wyraźnie walcząc z samym sobą. W końcu westchnął ciężko. „Anno Dmitriewno, wyglądasz na normalną osobę”.
Powiem ci prawdę: tak, zdarzyło się. Raz w czasie mojej pracy. Ludzie przychodzili w nocy i oferowali pieniądze.
Prosili mnie, żebym się nie wtrącał i nikomu nie mówił. A ty się zgodziłeś? Co innego mogłem zrobić? Zaoferowali mi więcej pieniędzy, niż zarobię w sześć miesięcy. A moja córka dorasta, wkrótce pójdzie do szkoły, a potem na studia.
Trudno było komukolwiek ją podnieść samemu. Anna poczuła, że jej oddech przyspiesza. A więc Swieta tego nie zmyślała.
Czego szukali w grobie? Nie wiem. I nie chciałem wiedzieć. Poprosili mnie, żebym wyszedł na kilka godzin…