
Mam na imię Olive, mam dwadzieścia trzy lata i to nie jest wzruszająca historia – choć chwilami tak się wydaje. To historia o miłości, zdradzie, sile i naszyjniku. Nie byle jakim naszyjniku, ale o jedynej rzeczy, która została mi po matce.
Kiedy miałam dziewiętnaście lat, moja mama, Grace, zmarła po walce z rakiem. Była taką matką, o której ludzie piszą wiersze – moją najlepszą przyjaciółką, moim bezpiecznym miejscem, moim wszystkim. Jej strata mnie zdruzgotała. Jedynym fizycznym darem, jaki mi po niej pozostał, był naszyjnik, który nosiła każdego dnia. Delikatny łańcuszek z małą zawieszką w kształcie serduszka. Mówiła mi: „Olive, kiedy będziesz go nosić, pamiętaj, że zawsze jestem blisko twojego serca”.
Tylko w celach ilustracyjnych.
Ten naszyjnik stał się święty. Nosiłam go w urodziny, rocznice i noce, kiedy żałoba uderzała mnie najmocniej. Nie był drogi – nie był złoty ani wysadzany diamentami. Ale nosił w sobie jej wspomnienie. Był bezcenny.
Napój z kurkumy i cytryny: naturalny eliksir na odchudzanie i oczyszczanie organizmu
Przepis na idealne bułeczki budyniowe – sprawdzony sposób na sukces w kuchni
Jak detoksykację i przyspieszyć trzustki, aby schudnąć
Przepis na Bakłażany – Lepsze niż Mięso! Przepis, Który Zaskoczy Twoich Bliskich
Kremowy deser z ciasteczkami i polewą czekoladową bez pieczenia
Oto, co musisz wiedzieć o kamieniach migdałkowych