
Kiedy przybyłam na przyjęcie tego wieczoru – w granatowej sukience i z moim najpiękniejszym, wymuszonym uśmiechem – druhna Lydii, Marion, powitała mnie z notesem i tym sztucznym uśmiechem, który zawsze zwiastował kłopoty. „Och, Hannah! Jesteś przy stoliku nr 12. Tędy!”
Serce mi zamarło, gdy to zobaczyłam. Pozostali goście to grupa samotnych współpracowników Lydii, którzy ledwo odrywali wzrok od telefonów – oraz prababcia Janet, która spędziła cały wieczór narzekając na muzykę i pytając, czy rozważałam „obniżenie standardów”.
Na początku zbagatelizowałem to. Ale kiedy zaczęło się przedstawianie, zrozumiałem, że plan Lydii nie polegał na ignorowaniu mnie, tylko na upokorzeniu.
„Wszyscy” – powiedziała radośnie, zaborczo kładąc dłoń na ramieniu Richarda – „to moja starsza siostra, Hannah – nasza mała karierowiczka! Ostatnio skupia się na pracy, zamiast szukać kogoś wyjątkowego”.
Tłum uśmiechnął się uprzejmie. Ciotka Richarda, pani Wellington, czule poklepała mnie po ramieniu. „Ojej”, powiedziała. „Nie martw się, każdy znajdzie coś dla siebie. Próbowałeś dołączyć do grupy kościelnej?”
Lydia roześmiała się – niezbyt życzliwie. „Hannah jest bardzo niezależna” – powiedziała, a jej głos ociekał sarkazmem. „Prawda, siostrzyczko?”
Zmusiłam się do uśmiechu. „Po prostu jeszcze nie spotkałam odpowiedniej osoby”.
„No cóż, nie czekaj za długo” – dodała matka Richarda z udawaną troską. „Moja siostrzenica czekała, a teraz ma czterdzieści pięć lat i walczy o to, żeby mieć dzieci. Uważaj, kochanie”.
Chciałem, żeby podłoga mnie pochłonęła.
Przez następną godzinę stałam się wieczorną rozrywką. Jeden gość po drugim udzielał mi „pomocnych” rad dotyczących randek. Jeden mężczyzna powiedział mi, żebym „obniżyła swoje oczekiwania”. Inny powiedział: „Mój kuzyn poznał wdowca z szóstką dzieci – może ty też będziesz miała szczęście”. Nawet fotograf zapytał, gdzie jest moja randka i wyglądał na zaskoczonego, gdy powiedziałam, że nie mam ani jednego.
To było nieustanne. A Lydia obserwowała każdą sekundę tego z ledwie skrywaną przyjemnością.
Następnie nastąpiło rzucanie bukietem.
„Wszystkie singielki na parkiet!” krzyknął DJ.
Próbowałam zniknąć, ale Marion mnie złapała. „Chodź, Hannah! Może dziś będzie twój szczęśliwy wieczór!”
Zanim się zorientowałam, stałam w kręgu chichoczących młodych kobiet w pastelowych sukienkach. Spojrzenie Lydii spotkało się z moim przez salę – uśmiechnęła się krzywo, a potem celowo odrzuciła ode mnie bukiet. Wylądował w rękach dwudziestoczteroletniej druhny o imieniu Chloe.
Lydia klasnęła i zaśmiała się. „Wygląda na to, że Hannah będzie musiała jeszcze trochę poczekać!”
Śmiech, który nastąpił, był ostry, okrutny i niekończący się.
Poczułam palący ból w piersi. Zamrugałam szybko, nie dając Lydii satysfakcji z widoku moich łez. Wróciłam na swoje miejsce, drżącymi rękami, upokorzona. To miał być jej ślub, a nie moja publiczna egzekucja.
Złapałam torebkę, gotowa do wyjścia. Ale wtedy za mną rozległ się cichy głos.
„Zachowuj się tak, jakbyś był ze mną.”
Zaskoczony, odwróciłem się i zobaczyłem mężczyznę w idealnie dopasowanym, grafitowym garniturze. Był wysoki, ciemnowłosy i pewny siebie – taki, który wydawał się być opanowany bez najmniejszego wysiłku.
„Przepraszam?” wyszeptałam.
„Twoja siostra właśnie powiedziała mojej koleżance, że martwi się, że jesteś singlem” – powiedział, odsuwając krzesło obok mnie. „Pomyślałem, że przydałaby ci się odrobina pomocy”.
Zamrugałam oszołomiona. „Kim jesteś?”
Kiedy byłam w ciąży z bliźniakami w 1995 roku, miałam słabość do przepisu na batoniki Nestlé Crunch
Przepis babci na capirotadę
Tatuaże, których należy unikać: rozszyfrowanie ukrytych wiadomości
Kształt Twoich Stóp Ujawnia Fascynujące Rzeczy na Temat Twojej Osobowości
Jak w 1 minutę nadać zapach całej kuchni za pomocą gałązki rozmarynu i cytryny
Palniki gazowe: wystarczy 1 łyżka stołowa, aby znów zaczęły świecić!