Nie rozmawialiśmy z Michaelem od czasu incydentu z U-Haul. Zablokowali go na wszystkich moich mediach społecznościowych i telefonie. Słyszałam, że mówi ludziom, że dla niego już nie żyję. To uczucie jest odwzajemnione. Dalsza rodzina jest podzielona. Niektóre ciotki i wujkowie przeprosili mnie za swoje początkowe reakcje. Inni nadal uważają mnie za egoistkę. Pogodziłam się z obiema reakcjami.
Nieoczekiwany, pozytywny rezultat. Zbliżyłam się do kuzynów i członków rodziny, którzy również padli ofiarą intryg Michaela na przestrzeni lat. Założyliśmy własną grupę wsparcia, Klub Ocalałych Michaela, jak żartobliwie go nazywamy. Moja terapeutka była nieoceniona w tym procesie. Pomogła mi zrozumieć, że od urodzenia byłam zaprogramowana na osobę odpowiedzialną, naprawiającą, poświęcającą się dla rodziny.
Złamanie tego schematu było bolesne, ale konieczne. Nauczyłam się też mocy granic i dokumentacji. Każdą interakcję, która wydawała mi się nie na miejscu, dokumentowałam. Każdy sygnał ostrzegawczy, który zauważyłam, gdy nadszedł czas, by się bronić, miałam na wszystko rachunki. W domu panuje spokój. Teraz zainstalowałam lepszy system bezpieczeństwa i jasno dałam do zrozumienia całej rodzinie, że niespodziewane wizyty nie są mile widziane.
Spotykam się z kimś nowym, Elizabeth, która niesamowicie mnie wspiera i rozumie mój rodzinny dramat. Podziękowała mi za to, że mam tak silne granice, mówiąc, że to jej pokazało. Nie pozwoliłabym ludziom wchodzić nam na głowę, gdybyśmy byli poważni. Patrząc wstecz, zadałam sobie pytanie, czy mogłabym postąpić inaczej, może.
Ale nie żałuję, że postawiłam na swoim. Mój dom to moja oaza spokoju, moja bezpieczna przestrzeń, moje osiągnięcie. Ciężko na niego pracowałam i nikt, nawet rodzina, nie ma prawa mi tego odebrać. Dla tych z was, którzy są w podobnej sytuacji, mam radę. Po pierwsze, zaufaj swojej intuicji, gdy coś jest nie tak. Po drugie, dokumentuj wszystko.
Po trzecie, zwróć się o pomoc prawną jak najszybciej, a nie w ostateczności. Po czwarte, nie podpalaj się, żeby ogrzać innych. Po piąte, pamiętaj o tym. „Nie” to pełne zdanie. Po szóste, rodzina nie jest przepustką do znęcania się i manipulacji. Po siódme, to w porządku, że odcinasz się od toksycznych ludzi, nawet jeśli są z tobą spokrewnieni. Dziękuję wszystkim, którzy wspierali mnie w tej podróży.
Wasze komentarze i wiadomości pomagały mi zachować zdrowy rozsądek, kiedy czułam, że tracę rozum. Teraz jestem w o wiele lepszym miejscu. I chociaż straciłam kilka relacji rodzinnych, zyskałam szacunek do siebie i spokój ducha. I nie, zanim ktokolwiek zapyta, Michael i Jennifer nie są w ciąży. Potwierdziła to siostra Jennifer, która przeprosiła za zachowanie swojej rodziny.
Najwyraźniej to wszystko była taktyka manipulacji, którą Jennifer już wcześniej stosowała. Mój dom pozostaje moim domem. Moje życie pozostaje moim życiem. I po raz pierwszy od 28 lat żyję jednym i drugim na własnych zasadach.
Advertisement: