
Dzień, powiedziano, że odejdę z niczym
Pozostały efekt uśmiechu Richarda zza stołu mediacyjnego. Wydaje się, że wydaje się być czarującym. Teraz możesz po prostu okrutnie. Odeszło na krześle jak człowiek, który myśli, że już wygrał.
„Elena nie otrzymała nic poza tym, co jest używane w intercyzie” – oznajmił, a jego głos rozbrzmiał w cichym pokoju. „Dom jest mój. Inwestycje są moje. Domek letniskowy jest mój”. Każdy z tych „małżeństw” brzmi jak stuknięcie miejsc w polerowane drewno. Jego prawnik skinął głową, doskonale wyćwiczony.
Jessica, moja prawniczka, zasada zasadnicza spokoju. „A co z konsultantem Elena?” – pytanie cicho.
Richard się rozśmiał. „Dostaje swoje rzeczy osobiste i hondę, tak jak zapisano w umowie, które obejmują dwanaście lat temu”. Po zobaczeniu się bliżej, zniżając głos jak czarny charakter w sztuce. „Powinieś był do drobnego druku, kochanie”.
Żołądek mi się ścisnął. Dwanaście lat wspierało jego tworzenie, organizowanie kolacji, naprawianie slajdów i tworzenie życia, które, jak mi się zdawało, podzieliliśmy – przepadło. Weź po prostu.
Jessica uciekała się: „Potrzebujemy chwili”.
Kiedy drzwi się za nami zamknęły, opadłam na krzesło. „Ma rację, prawda? Pod kluczem do dwóch trzech lat, głupia i zakochana”.
Jessica nie została przekazana od razu. Otworzyła teczkę i wyjęła kopię zapasową intercyzy – tę etykietę etykietę, która jest przechowywana lata temu. „Eleno” – powiedziałeś ostrożnie – „mówiłeś mi, że Richard był przechowywany pojedynczo?”
Skinęłam głową, zawstydzona. „Powiedział, że jest w skrytce depozytowej. Nigdy nie sprawdziłam”.
„I po dwunastu lat nigdy więcej tego nie przeczytałeś?”
„Powiedział mi, że to tylko formalność, że wszystko, co zbudujemy, będzie nasze. Wierzyłam mu”. Zaśmiałam się gorzko. „Byłam taka głupia”.
Usta Jessiki lekko się wygięły. „Nie, Richard tak. Nigdy nie przeczytał siódmej strony”.
Podnieś światło. „Współ?”