
Moja córka dzwoniła do mnie co tydzień, przepraszam na kilka minut. Te telefony były dla mnie małym rytuałem pocieszenia – rozmawiałyśmy o przepisach na obiad, jej pracy albo o otwartej książce, która czytała. Czasami dzwoniła ze sklepu spożywczego tylko po to, aby usłyszeć: „Mamo, ile mam jeszcze kawałek kurczaka?”, a ja się śmiałam, bo pytała mnie o już wcześniej razy.
Ale w marcu połączenie ustały.
Na początku administracyjne, że jest po prostu zajęta. Może gonią ją terminy w pracy. A może wyjechał z bezpłatnego na. Minął tydzień, potem dwa. Wysłałem jej kilka SMS-ów – Jak się masz, kochanie? Tęsknię za tobą. Odezwij się, kiedy będziesz mógł. Żadnego nie przeczytała. Urodziny i święta minęły bez słowa.
To było do niej niepodobne w głębi serca, że coś jest nie tak.
Moje przeczucie było spowodowane.
To mój syn w końcu przerwał ciszę. Któregoś wieczoru powiedziałem, że rozmawiał z nią krótko. „Wszystko w porządku” – wydane, ale jego ton mnie nie przekonał. Potem, jakby mimochodem: „Chociaż podany, że mąż nie chce, aby już został uruchomiony. Ani udostępniony., że tak jest dostępny”.
Serce mi się ścisnęło.
Zbagatelizował to, mówiąc, że może jej mąż po prostu lubi tradycyjną rolę, ja za dużo kombinuję. Ale jestem jej dalszy. Znam swoje źródło. Jest niezależna i uparta w najlepszym tego słowa znaczeniu. Zbudowała od podstaw, pracowała do późna w nocy, goniła za każdym razem, gdy nastąpiło uszkodzenie. Nie zgodziłaby się z tym ogólnym – nie bez walki.
Tej nocy prawie nie spałem. Wpatrywałem się w sufit, aw myślach roztrząsałem wszelkie możliwe możliwości. Co, jeśli ktoś ją kontroluje? Co, jeśli boi się nam powiedzieć? Co, jeśli jest w niebezpieczeństwie?
O zachodzie słońca już, co trzeba zrobić.