Mieszkałam sama w biednej wiosce w Oaxaca, bez męża, bez dzieci, bez bliskiej rodziny. Całe życie pracowałam na polach kukurydzy i sprzedawałam na targu, odkładając każde peso, żeby przeżyć. | September 26, 2025
Annonce:

Mieszkałam sama w biednej wiosce w Oaxaca, bez męża, bez dzieci, bez bliskiej rodziny.

Advertisement:

Całe życie pracowałam na polach kukurydzy i sprzedawałam na targu, odkładając każde peso, żeby przeżyć.

Tego roku, w ulewną, deszczową noc, znalazłam porzucone niemowlę przy wejściu do małego kościoła.

Było wciąż owinięte w stary, przemoczony koc i płakało.

Nikt nie chciał go przyjąć… więc ja to zrobiłam.

Advertisement:

Nadałam mu imię Diego, mając nadzieję, że będzie miał oświecone życie i świetlaną przyszłość.

Wychowywanie dziecka, które nie jest twoją krwią, jest wystarczająco trudne; wychowywanie go w ubóstwie jest jeszcze trudniejsze.

Pożyczałam od sąsiadów, a nawet starałam się o pożyczkę w Banku Pomocy Społecznej, żeby zapłacić za jego jedzenie, mleko i przybory szkolne.

Były dni, kiedy jadłam tylko tortille z solą, żeby mógł mieć nowy zeszyt, jak inne dzieci.

Advertisement:

Diego wyrósł na inteligentnego, posłusznego i powściągliwego.

Nigdy nie nazywał mnie „mamo”, zawsze „ciociu”, ale nie obraziłam się. Chciałam tylko, żeby studiował i stał się dobrym człowiekiem.

Kiedy zdał egzamin na uniwersytecie w Mexico City, zebrałam wszystkie peso, jakie miałam, i nie mając innego wyjścia, zastawiłam swój mały dom, żeby dostać więcej pieniędzy z banku.

Diego spuścił głowę i powiedział do mnie cicho:

„Postaram się, ciociu. Poczekaj, aż wrócę”.

Advertisement:

Ale nigdy nie wrócił.

Cztery lata… potem pięć… i nic.

Ani telefonu, ani listu.

Advertisement:

Page: 1 sur 2
SEE MORE..
Page: 1 sur 2 SEE MORE..

Thanks for your SHARES!

Advertisement: