Była spokojną dziewczyną, mieszkała na obrzeżach miasta i opiekowała się chorą matką.
„Hej, Lily!” – głośny głos klienta przerwał ciszę. „Nie poparz mnie tą kawą!”
Grupa wybuchnęła głośnym śmiechem, ale Lily spokojnie, pewnymi rękami nalała kawę i przeszła do innego stolika.
Tego dnia, w narożnym fotelu przy oknie, siedział siwowłosy weteran w kamuflażu, popijając powoli, zamyślony. Jego wzrok prawie nie odrywał się od Lily.
Gdy pochyliła się, by podnieść serwetkę, spod rękawa wyłonił się tatuaż przedstawiający czarnego sokoła trzymającego czerwony krzyż.
Weteran zamarł w pół łyku, a kubek zawisł mu przed ustami. Rozpoznał ten symbol.
Wstał gwałtownie, chwycił ją za nadgarstek i podciągnął rękaw jeszcze wyżej.