Miliarder spłodził dziecko swojej służącej i porzucił ją — ale żałuje tego, gdy ją znowu widzi. (Page 2 ) | September 17, 2025
Annonce:
Advertisement:

Do teraz.

Artur stał na środku najnowszego biurowca swojej firmy, ściskając dłonie pracownikom, gdy drzwi windy się otworzyły – i wyszedł nowy dostawca.

To była Elena.

Wyglądała na szczuplejszą. Zmęczoną. Ale jej oczy… wciąż były silne. Nie uśmiechnęła się, gdy go zobaczyła. Nie płakała.

Grzecznie skinęła głową i odwróciła się.
Serce Arthura zamarło.

Advertisement:

Poszedł za nią korytarzem. „Eleno… zaczekaj”.

Zatrzymała się, ale nie spojrzała na niego. „Panie Kane. Jestem tu, żeby wykonywać swoją pracę”.

„Czy to… czy to dziecko jest moje?”

W końcu się odwróciła. Jej głos był zimny, ale spokojny. „Wtedy się tym nie przejmowałeś. Po co się teraz martwisz?”

Advertisement:

Przełknął ślinę. „Bo się myliłem. Powinienem był posłuchać. Byłem przestraszony, samolubny…”

„Nie” – przerwała. „Mówiłeś, że nic dla ciebie nie znaczę. Że dziecko nie jest twoje. Więc odszedłem. Wychowałem je sam”.

Głos Arthura się załamał. „Chłopiec czy dziewczynka?”

„Dziewczynka” – powiedziała. „Ma na imię Mira. Ma prawie dwa lata. Ma twoje oczy”.

Fala poczucia winy uderzyła go jak ciężarówka. „Elena… Chcę ją poznać”.

Advertisement:

Pokręciła głową. „To nie takie proste. Nie możesz po prostu przyjść i udawać ojca, bo czujesz się winny”.

„Nie chcę się bawić” – powiedział. „Chcę być przy tobie. Chcę pomóc. Zrobię wszystko, co trzeba”.

Elena westchnęła. „Przyszedłem tu dziś do pracy, a nie po to”.

„Wiem” – powiedział cicho. „Ale proszę. Pozwól mi ją zobaczyć chociaż raz”.

Advertisement:

Elena spojrzała na niego – naprawdę na niego spojrzała – po raz pierwszy od lat. Nadal był miliarderem. Nadal potężny. Ale teraz wydawał się mniejszy. Zagubiony. Może nawet… człowiekiem.

„Jej urodziny są w przyszłym tygodniu” – powiedziała Elena. „Pomyślę o tym”.

I z tymi słowami znowu odeszła.

Ale tym razem Arthur nie pozwolił jej zniknąć.

Advertisement:

Chciał udowodnić, że się zmienił.

Zasłużył na miłość córki – i może, tylko może, na wybaczenie Eleny.

Arthur Kane, niegdyś nietykalny w świecie biznesu, krążył jak nerwowy uczeń. Żadna umowa, żadna fuzja, żaden kontrakt na milion dolarów nigdy nie przyprawiały go o szybsze bicie serca, tak jak myśl o zobaczeniu córki po raz pierwszy.

Nigdy nie wyobrażał sobie, że zostanie ojcem – zwłaszcza w taki sposób. Ale słowa Eleny nie dawały mu spokoju:

Advertisement:

Nigdy nie wyobrażał sobie, że zostanie ojcem – zwłaszcza w taki sposób. Ale słowa Eleny nie dawały mu spokoju:

Ma na imię Mira. Ma prawie dwa lata. Ma twoje oczy.

W urodziny Miry Arthur przybył do skromnej podmiejskiej dzielnicy. Bez strażników. Bez prywatnych bram. Tylko rzędy małych domków, każdy z huśtawką lub sfatygowanym gankiem. To był świat oddalony od jego marmurowych podłóg i basenów bez krawędzi.

Stał przed małym żółtym domkiem, niosąc torbę z prezentami, a jego ręce drżały. Czuł się absurdalnie – ten miliarder, który kiedyś miażdżył prezesów telefonem, teraz boi się małego dziecka i kobiety, którą skrzywdził.

Advertisement:

Zapukał.

Page: 2 sur 3
SEE MORE..
Page: 2 sur 3 SEE MORE..

Thanks for your SHARES!

Advertisement: