
W wieku 20 lat Joanna zostawia wszystko za sobą, aby zacząć życie od nowa po drugiej stronie kraju. Nowy początek, nowa historia miłosna, nowe dziecko. A jednak część jej pozostaje związana z tą przeszłością, z tą małą dziewczynką urodzoną przedwcześnie.
Kilka lat później, wracając do rodzinnego regionu na Boże Narodzenie, ponownie widzi Hannę, 6-latkę, na schodach swojego domu. Dziecko wita ją z rozbrajającą swobodą i delikatnie szepcze:
„Mama powiedziała, że Bóg umieścił mnie w twoim łonie, bo ona nie mogła umieścić mnie w swoim”.
Ekscytacja. Ciche objawienie. Więź nigdy nie została zerwana, po prostu uśpiona.
A potem niespodziewana wiadomość.
Lata mijają, wizyty stają się częstsze, a SMS-y niemal codzienne. Joanna poznaje nastolatkę, której nie wychowała, ale której nigdy nie przestała kochać.
Do dnia, w którym Hanna, wówczas 13-letnia, wysyła jej tę wiadomość:
„Jestem trans”.
Szok. Nie z powodu odrzucenia. Ale ze strachu przed zrobieniem czegoś złego. Joanna nie jest jego prawną matką. Czy ma prawo zareagować? Wspierać? Towarzyszyć?
Wybiera miłość. Wybiera bycie przy nim.