W zeszły weekend zabrałem mojego 92-letniego tatę do centrum handlowego, żeby kupić mu nową parę butów. Po przechadzce między alejkami sklepowymi i w końcu znalezieniu odpowiednich, postanowiliśmy odpocząć i zjeść coś w strefie gastronomicznej. Wybraliśmy stolik obok nastolatka o wyrazistych, jaskrawo wyprostowanych włosach – uderzające połączenie zieleni, czerwieni, pomarańczu i błękitu. Mój tata zauważył go od razu, nie z dezaprobatą, ale z cichą ciekawością kogoś, kto przez prawie wiek obserwował zmieniające się style i sposoby wyrażania siebie.
Nastolatek jednak zdawał się nie być pewny przenikliwego spojrzenia mojego ojca. Po kilku minutach poruszył się na krześle i zapytał pół żartem, pół defensywnie: „Co się stało, proszę pana? Nigdy w życiu nie zrobił pan niczego zabawnego?”





