Wybuchłem gorzkim śmiechem. Wszyscy spiskowali, aby sprawdzić przede wszystkim kłamstwa: mój mąż, moja teściowa… wszyscy. Tylko ja żyłam w ślepo, ponad tym gniazdem niewierności.
Tego wieczoru poprzedzam Rodrigi. Uklęknął, czytnik mnie za ręce i konsekwencje:
„Wybacz mi. Zerwę z nią, sprzedam do mieszkań. Pomyśl o dzieciach, o rodzinie. Daj mi szansę”.
oszustam w oczach tych, którzy ufali przez całą młodość, i odkryli tylko otchłań kłamstw. Odpowiedzi chłodno:
„Nie martw się. Uwolnię cię. Ale sprzęt się do góry. Nie ujdzie ci to łatwo zabrać.
Moje słowa zadały zasadnicze cios, rozbijając zepsute małżeństwo u siebie podstawowo. Rodrigo zamarł ze strachu; Doña Carmen milczała. Nigdy nie przypuszczano, że potulna kobieta, która zna, będzie zdolna do stania się i roztrzaskać wszystko jednym ciosem.