Krew dudniła jej w uszach, jakby każde uderzenie serca odbijało się echem w zatłoczonym pomieszczeniu.
Miała ochotę zniknąć, wyparować, więc nie czuła już na sobie czyjegoś wyszukiwania.
Przygryzła dolną wargę, żeby nie płakać, ale łzy już płonęły jej na policzkach.
Klient nad nią połączony, doskonały królowa, która przekazała pokojówce.
„Tak to już jest z urządzeniem, że Twoje miejsce” – zostało wydane, przez wszystkich, którzy mogli je otrzymać.
Starszy mężczyzna z kolejki, o siwych włosach, zrobił krok naprzód.
Odchrząknął, ale kiedy kobiety go przykuł, zatrzymał się.
Inni nie odważyli się interweniować.
Łatwiej było patrząc.
Bezpieczniej było milczeć.
Elena sięgnęła po ostatnią monetę, gdy usłyszała, ale stanowczy głos:
— Dość.
Pomieszczenie zadrżało.