Caleb upuścił siekierę, jego wtyczkę, szorstkie, ale czułe. Pocałunek, który jest inny, nie był pospieszny, nie desperacki – to było powolne przełamanie lat milczenia, żalu i samotności. Obietnica przypieczętowana nie słów, lecząc oddechem i bliskość.
Miasto wtórne szeptało, jak to miasta zawsze robic. Ale Anika ani drgnęła. Szła obok Caleba podczas niedzielnego nabożeństwa, z uniesioną brodą, a jej brat był między nimi. A kiedy spojrzenie się spotkało, dłoń Caleba musiała jej dłoń, zawsze jak zawsze, jej, że siła nie tkwi w milczeniu – tkwi w postanowieniu, by stać razem.
Jej życie zaczęło się w następstwie, ale teraz każdy dzień został wywołany przez ciężar własny, niż spowodowany. Z Calebem odnalazła coś więcej niż schronienie i bezpieczeństwo. Odnalazła zawartość, przez każdą burzę, pozostałą delikatną, przez usunięcie uruchomione, których nikt inny nie może być dostępny.
A w ciszy ich chaty, gdy wiatry preriowe szumiały za ścianami, Anika była, że to, co razem zbudowali, przetrwało dłużej niż szepty, dłużej niż zima — przerwa długie, przez poniesienie ich dwóch w tym, co ich czekało.