-
Serce się przystosowuje… ale czasami poprzez zamknięcie się.
Uczymy się „żyć bez”, skupiać się na innych źródłach radości. To wspaniała umiejętność adaptacji. Ale wadą jest to, że niektórzy budują mury wokół swoich serc: mniej nadziei, mniej oczekiwań, mniej otwartości. Cena, jaką trzeba za to zapłacić? Większa trudność w przyjęciu kogoś nowego.
-
Prawdziwa intymność wykracza daleko poza sferę fizyczną.
Bycie blisko kogoś oznacza również:
- śmiejcie się z rzeczy, które rozumiecie tylko wy dwoje,
- poczuć się bezpiecznie jednym spojrzeniem,
- móc powiedzieć „nie radzę sobie dobrze” bez strachu przed oceną
- idąc obok siebie w ciszy, bez skrępowania.
To właśnie te małe rzeczy tworzą wielką całość.
-
Każdy ma swoje tempo… ale pragnienie pozostaje
Niektóre kobiety doskonale radzą sobie z długim okresem emocjonalnej samotności, podczas gdy inne odczuwają pustkę znacznie szybciej. Nie ma normy, są tylko różne potrzeby. Jednak w głębi duszy wiele z nich łączy to samo pragnienie: kochać i być kochanym bez kompromisów, bez lęku, bez niemożliwych warunków.
-
Prawdziwe pytanie nie brzmi „jak długo?”, ale „jak naprawdę się czuję?”
Braku życia intymnego nie mierzymy w miesiącach czy latach, ale w odczuciach wewnętrznych: czy czuję się żywy, spokojny, czy realizuję swoje potrzeby?
Bo w głębi duszy kobieta może iść przez życie sama, ale jej serce zawsze będzie tęsknić za szczerym uczuciem, które sprawi, że będzie chciało bić szybciej.





