Paul Alexander nie żyje. Przeżył 70 lat z żelaznym płucem. | November 1, 2025
Annonce:

Czy można naprawdę żyć pełnią życia, będąc zmuszonym spędzić je w maszynie? Na to pytanie Paul Alexander odpowiedział zdecydowanie „tak”. Spędził ponad 70 lat w żelaznym płucu, imponującym urządzeniu medycznym, które pomagało mu oddychać. A jednak jego niezwykła podróż brzmi jak hołd dla wytrwałości, radości życia i wolności ducha.
Gdy miał sześć lat, w ciągu kilku dni jego życie zmieniło się drastycznie.

Advertisement:

Rok 1952, przedmieścia Dallas. Paul to żywiołowy, ciekawski chłopiec, zawsze gotowy na nową przygodę. Pewnego ranka skarży się na złe samopoczucie. Jego gorączka szybko rośnie, a potem sztywnieją mu mięśnie. Niecały tydzień później nie może już przełykać ani nawet samodzielnie oddychać. Diagnoza jest druzgocąca: polio, piorunująca infekcja wirusowa.

Przewieziony do szpitala Paul został uznany za zmarłego… zanim drugi lekarz w ostatniej chwili uratował mu życie, wykonując tracheotomię. Tak rozpoczęło się jego życie w żelaznym płucu, tej imponującej maszynie, która zastępowała jego mięśnie oddechowe.

Głowa pełna marzeń, nawet leżąc w metalowym pudełku

Unieruchomiony i niezdolny do mówienia przez kilka miesięcy, Paul przeżywał pierwsze chwile w żelaznym płucu jak koszmar na jawie. A jednak bardzo szybko odmówił poddania się ograniczeniom fizycznym. Jego sekret? Żelazna wola.

Advertisement:

Dzięki nieocenionej pomocy troskliwego logopedy, Paul uczy się samodzielnie oddychać przez kilka minut dziennie, stosując technikę inspirowaną oddechem żaby. A żeby go zmotywować? Obietnica: szczeniak w nagrodę. Efekt? W ciągu roku Paulowi udaje się spędzać coraz więcej czasu z dala od respiratora.

Dyplomy, kariera… i satysfakcjonujące życie towarzyskie

Pomimo licznych odrzuceń z powodu stanu zdrowia, Paul ukończył liceum z wyróżnieniem, nie stawiając stopy na żadnej lekcji. Następnie, po warunkowym przyjęciu na uniwersytet, został prawnikiem. I to nie byle jakim prawnikiem: znakomitym prawnikiem, szanowanym i oddanym sprawiedliwości.

Nauczał także, napisał książkę i wiódł bogate życie, organizując je wokół swojej maszyny, którą żartobliwie nazywał „towarzyszem przygód”. Paul zabierał ją na uniwersytet, podróżował i gościł przyjaciół w swoim specjalnie wyposażonym pokoju.

Advertisement:

Inspirujące życie, aż do ostatniego oddechu

Przez dziesięciolecia Paul sam naprawiał swoje stalowe płuco, co stało się rzadkością. Części wydobywał ze strychów, z pchlich targów… a pomagali mu w tym pasjonaci zabytkowej mechaniki.

Jego historia odbiła się szerokim echem na całym świecie: nie wzbudzała litości, lecz szacunek. Nigdy nie postrzegał swojej choroby jako przeszkody, lecz jako wyzwanie. „Chciałem dokonać tego, co uważano za niemożliwe” – powiedział.

Paul Alexander zmarł w marcu 2024 roku w wieku 77 lat. Dla swojego brata nigdy nie był „człowiekiem z żelaznym płucem”, ale po prostu Paulem, radosnym, obecnym i kochającym bratem. A dla nas wszystkich pozostaje symbolem odporności .

Bo ostatecznie to nie nasze ograniczenia są najważniejsze, ale to, co postanowimy z nimi zrobić.

Advertisement:

Page: 1 sur 2
SEE MORE..
Page: 1 sur 2 SEE MORE..

Thanks for your SHARES!

Advertisement: