
„Powiedział Igor, a jego ton sprawił, że Lidia Romanowna ugięła się pode mną. Mamy nagranie, jak przeszukujesz mieszkanie, zabierasz pieniądze, kolczyki i pendrive. Tatiana już zadzwoniła na policję.”
„Policja?” Lidia Romanowna zakrztusiła się z oburzenia. „Jak ona śmie? Jestem twoją matką!” „A to nie daje ci prawa nas okradać!” warknął Igor. „Masz godzinę, żeby przyjść i wszystko oddać, albo osobiście przekażę nagranie miejscowemu policjantowi”.
Rozłączył się, zostawiając Lidię Romanownę w szoku. To był pierwszy raz w życiu, kiedy jej syn odezwał się do niej takim tonem, pierwszy raz, kiedy groził jej policją. A wszystko przez jakiegoś parweniusza, który nastawił go przeciwko własnej matce.
„W porządku” – mruknęła Lidia Romanowna przez zaciśnięte zęby, pospiesznie pakując torbę. „To nie koniec. Znajdę sposób, żeby to naprawić”.
Nie wiedziała, że ta kradzież naprawdę oznacza koniec. Koniec jej absolutnej władzy nad synem, koniec jej reputacji w domu i koniec jej samozadowolenia i pewności siebie. Tatiana siedziała przy kuchennym stole, nerwowo stukając palcami o blat.
Minęło czterdzieści minut od wezwania policji, a Lidija Romanowna nie dała znaku życia. Igor krążył po salonie, od czasu do czasu zerkając na telefon. „Nie przyjdzie” – powiedziała w końcu Tatiana.
„Ona myśli, że blefujesz”. „Może po prostu nie wie, co powiedzieć” – zasugerował niepewnie Igor, ale w głębi duszy wiedział, że żona ma rację. Laptop z włączonym nagraniem wideo wciąż leżał na stoliku kawowym.
Igor mimowolnie na niego spojrzał i skrzywił się, widząc, jak jego matka metodycznie grzebie w ich rzeczach. To było… nieprzyjemne, upokarzające, jakby znów stał się nastolatkiem pozbawionym przestrzeni osobistej. „Zawsze ci mówiłam” – powiedziała cicho Tatiana, zauważając jego spojrzenie.
„Nie zmyślałem, nie przesadzałem. To się zdarzało non stop”. Igor opadł ciężko na sofę.
„Wiesz, podświadomie miałem przeczucie” – przyznał. „Ale łatwiej było uwierzyć, że jesteś przewrażliwiony albo wybredny. Łatwiej było przyznać, że moja matka… taka była”.
Zadzwonił dzwonek do drzwi, co ich oboje zaskoczyło. „Mam otworzyć drzwi?” zapytała Tatiana. Igor skinął głową, zbierając się na odwagę.
Nie miał pojęcia, co powie matce, jak spojrzy jej w oczy po tym, co zobaczył na nagraniu. Ale nie było już odwrotu. W drzwiach nie stała Lidia Romanowna, ale miejscowy policjant, młody porucznik Siergiejew, w mundurowej koszuli, z notesem w ręku.
„Halo!” skinął głową w stronę Tatiany. „Zgłoszenie kradzieży”. „Proszę wejść”.
Tatiana cofnęła się, pozwalając policjantowi przejść. „Myśleliśmy, że to… oskarżony. Chcieliśmy po prostu dać jej szansę na odzyskanie wszystkiego” – dodał szybko Igor, wstając z sofy.
„To moja matka, widzi pan”. Miejscowy policjant skinął głową ze zrozumieniem, ale nie okazał współczucia. „Przestępstwa rodzinne”.
„Najbardziej nieprzyjemne” – zauważył. „Proszę pokazać mi nagranie wideo i opisać, co dokładnie zostało skradzione”.
Tatiana przesunęła laptopa i cała trójka oglądała nagranie. Igor poczuł, jak twarz płonie mu ze wstydu, gdy policjant spokojnie robił notatki, obserwując Lidię Romanownę przeszukującą mieszkanie. „A więc skradziono 15 000 rubli i złote kolczyki z szafirami o wartości…” Spojrzał na Tatianę.
„22 000” – podpowiedziała. „Mam paragon; Igor dał mi je na naszą rocznicę ślubu”. „I pendrive ze zdjęciami rodzinnymi” – podsumował policjant.
„Wartość materialna?” „Trudno oszacować” – Tatiana wzruszyła ramionami. „Zawiera wszystkie nasze zdjęcia rodzinne z ostatnich dwóch lat, w tym te ze ślubu. Są dla nas bezcenne”.
Igor milczał, nie biorąc udziału w rozmowie. Czuł się, jakby to wszystko było jakimś surrealistycznym koszmarem. Jego matka, kobieta, która zawsze była jego moralnym kompasem, okazała się pospolitą złodziejką, a teraz siedział i rozmawiał z policjantem o karze, jaka ją spotka.
Dzwonek zadzwonił ponownie, tym razem ostro i natarczywie. Nie czekając na pozwolenie, Igor zerwał się na równe nogi i otworzył drzwi. Lidia Romanowna stała w drzwiach, niezwykle blada, z oczami płonącymi gniewem.
Widząc policjanta za synem, zamarła na chwilę, ale szybko się otrząsnęła. „Co tu się dzieje?” zapytała chłodno, wchodząc do mieszkania. „Igor, naprawdę wezwałeś policję na własną matkę?” „Właściwie to ja” – odpowiedziała spokojnie Tatiana, krzyżując ramiona.
„Po tym, jak zobaczyłam, jak okradłeś nasze mieszkanie”. „Okradłeś!” Lidia Romanowna teatralnie uniosła ręce. „Co za bzdura! Po prostu pożyczyłam pieniądze z rodzinnego budżetu”.
W naszej rodzinie zawsze panował taki zwyczaj – pomaganie sobie nawzajem. „Ale Tatiana nie dała ci pozwolenia na zabranie jej pieniędzy” – zauważył policjant. „Sądząc po nagraniu, działałeś potajemnie, co jest kwalifikowane jako kradzież”.
„Nagrania wideo?” Lidia Romanowna nerwowo przełknęła ślinę, ale zachowała godność. „Więc szpiegowałaś mnie potajemnie? To naruszenie mojej prywatności”. „Mamo” – powiedział Igor zmęczonym głosem – „to nasze mieszkanie”.
Mamy pełne prawo zainstalować tam kamery, ale ty nie masz prawa wchodzić bez naszego pozwolenia, a tym bardziej zabierać naszych rzeczy. „Tak teraz rozmawiasz z matką?” – głos Lidiji Romanownej zadrżał. „Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiłam? Wychowałam cię sama, nie spałam, kiedy byłaś chora, dałam ci ostatnią szansę, a teraz pozwalasz tej kobiecie nastawiać się przeciwko mnie?” Igor zacisnął pięści.
„Brzmi znajomo?” „Poczucie winy, manipulacja, próba oddzielenia ich od Tatiany. Zawsze to działało, ale teraz…” „Przestań” – powiedział stanowczo. „To nie zadziała, mamo”.
Widziałam nagranie. Nie tylko pożyczyłeś pieniądze, ale też przeszukałeś nasze mieszkanie, przymierzyłeś drobną biżuterię, przejrzałeś nasze dokumenty. To… To obrzydliwe.
Lidia Romanowna zbladła jeszcze bardziej. Nigdy wcześniej nie słyszała, żeby jej syn mówił takim tonem. „Przepraszam” – wtrącił się policjant – „ale musimy sporządzić protokół”.
Jesteś gotowy zwrócić to, co zostało skradzione? „Nic nie ukradłam” – warknęła Lidia Romanowna. „Po prostu… miałam zamiar to zwrócić”. „Więc przyznajesz się do zabrania cudzej własności bez zgody właściciela?” – wyjaśnił policjant, robiąc notatkę w swoim notesie.
Lidia Romanowna zatrzymała się, zdając sobie sprawę, że wpakowała się w kłopoty. „Ja… ja wzięłam pieniądze i kolczyki” – przyznała niechętnie. „Ale to wszystko nieporozumienie”.
Chciałam zrobić im niespodziankę, kupując piękny wazon do ich mieszkania. Przymierzyłam kolczyki i zapomniałam je zdjąć. „A co z pendrivem?” – zapytała Tatiana.
„Zabrałeś ją przypadkiem?” Lidia Romanowna zawahała się. „Chciałam wydrukować twoje rodzinne zdjęcia, zrobić album… w prezencie…” Tatiana prychnęła, nie kryjąc sceptycyzmu. Igor tylko pokręcił głową, zdając sobie sprawę, jak żałośnie brzmiały wymówki jego matki.
„W każdym razie” – kontynuował policjant – „musisz zwrócić wszystko, co zabrałeś bez pozwolenia, w przeciwnym razie skarżący mają pełne prawo domagać się postępowania karnego”. „Postępowania karnego?” Lidia Romanowna złapała się za serce. „Zwariowałeś? Jestem szanowaną osobą; wszyscy w tym budynku mnie znają”.
Mam nadciśnienie i chore serce. „Moje ciśnienie nie powstrzymało cię przed przeszukaniem naszego mieszkania” – zauważyła chłodno Tatiana. „A moje serce nie bolało, kiedy zabrałaś mi kolczyki”.
„Gdzie są skradzione rzeczy?” zapytał Igor, starając się nie patrzeć na matkę. „Przyniosłaś je?” Lidia Romanowna cicho otworzyła torebkę i wyciągnęła mały aksamitny woreczek. Wysypując jego zawartość na stół, mruknęła.
„Oto twoje kolczyki. I pendrive. Nawet na nie nie spojrzałam…”
„A co z pieniędzmi?” – przypomniała Tatiana. „Nie mam ich przy sobie” – przyznała Lidia Romanowna. „Wydałam je”.
„Po co?” zapytał Igor. „Po wazon. Antyczny, nawiasem mówiąc.”
Chciałem dobrze zainwestować. Kupiłem go od Margarity Stepanovny za bezcen, ale jest wart dziesięć razy więcej. Planowałem go sprzedać i oddać ci z odsetkami.
„Więc ukradłeś pieniądze, żeby kupić skradzioną wazę?” – zapytał policjant. „Co masz na myśli, „ukradłeś”? – oburzyła się Lidia Romanowna. „Kupiłam ją uczciwie od sąsiada”.
„Z kradzionych pieniędzy” – przypomniał jej policjant. „To się nazywa pranie brudnych pieniędzy”. Twarz Lidii Romanownej zbladła.
W końcu dotarła do niej powaga sytuacji. „Igor” – powiedziała, zwracając się do syna z błagalnym wyrazem twarzy. „Nie pozwolisz im aresztować twojej matki, prawda?”
To jakieś nieporozumienie. Przysięgam, że oddam pieniądze. Sprzedam wazon, dam ci co do grosza.
Igor spojrzał na Tatianę. Stała z rękami skrzyżowanymi na piersi, a jej wzrok był nieruchomy. Dwa lata znęcania się, naruszania prywatności, manipulacji – wszystko w końcu osiągnęło punkt wrzenia.
„Mamo” – powiedział powoli Igor – „nie mogę po prostu przymknąć na to oka. Zdradziłaś nasze zaufanie, wtargnęłaś w nasze życie, zabrałaś nam rzeczy bez pytania. To, to jest niedopuszczalne”.
„Ale ja jestem twoją matką” – wykrzyknęła Lidia Romanowna z rozpaczą. „To nie daje ci prawa do kradzieży” – warknął Igor. Policjant odchrząknął, przyciągając ich uwagę.
W tej sytuacji, jeśli poszkodowany nalega na złożenie skargi, „Jesteśmy zobowiązani do wszczęcia postępowania karnego na podstawie artykułu 158 Kodeksu karnego – kradzież, z uwagi na kwotę skradzionego mienia, do 50 000 rubli, jest przestępstwem mniejszej wagi, ale kartoteka kryminalna będzie prawdziwa”. „Kartoteka kryminalna?” Lidia Romanowna osunęła się na sofę. „Chcesz, żebym na starość dostała kartotekę kryminalną za marne 15 000 rubli? I za kolczyki warte 22 000 rubli?” przypomniała jej Tatiana.
„Zarówno za pendrive z bezcennymi zdjęciami, jak i za ciągłe naruszanie naszej prywatności”. Igor milczał, rozdarty sprzecznymi emocjami. Z jednej strony jego matka zasługiwała na karę; teraz widział to wyraźnie; z drugiej, myśl o tym, że trafi do rejestru karnego, była nie do zniesienia.
„Czy jest jakiś inny sposób, żeby to rozwiązać?” – zapytał policjanta. „Jeśli mama odda pieniądze i już nigdy…” „Nie” – odparła stanowczo Tatiana. „Igor, wystarczy”.
Przez dwa lata twoja matka nas dręczyła. Przez dwa lata próbowałem ci wytłumaczyć, co się dzieje. Przez dwa lata to zbagatelizowałeś i oskarżyłeś mnie o przesadę.
Teraz mamy dowody i nie zamierzam tego puścić płazem. Policjant uważnie obserwował dramat rodzinny, nie ingerując. W końcu przemówił.
Istnieje możliwość pojednania między stronami. Jeśli oskarżony w pełni zrekompensuje szkodę i szczerze przeprosi, a poszkodowany zgodzi się wycofać skargę, możemy ograniczyć się do kary administracyjnej. „No to”, Lidia Romanowna ożywiła się, „zrekompensuję wszystko”.
Jutro sprzedam wazon i odzyskam pieniądze. I oczywiście szczerze przepraszam. To było chwilowe załamanie nerwowe; nie wiem, co mnie napadło.
Tatiana spojrzała na teściową z mieszaniną obrzydzenia i znużenia. „Naprawdę myślisz, że kilka fałszywych „przepraszam” rozwiąże problem?” – zapytała. „Po dwóch latach systematycznych wtargnięć, po tym, jak przeszukałaś nasze rzeczy, przeczytałaś nasze dokumenty, przymierzyłaś moje ubrania? To nie chwilowe odstępstwo od normy; to twoja esencja”.
Lidia Romanowna poczerwieniała ze złości. „Ty niewdzięczna kreaturo!” wyrzuciła z siebie. „Gdyby nie ja, nie miałabyś tego mieszkania ani mojego syna”.
Wychowałam go sama, dałam mu całe swoje życie, a ty, ty po prostu przyszłaś do niego z gotowym wszystkim. „Mamo!” Igor podniósł głos. „Przestań natychmiast! Nic nie dałaś Tani”.
Wręcz przeciwnie, próbowałeś odebrać jej nawet prawo do przestrzeni osobistej. „A ty…” Lidia Romanowna zwróciła się do syna, śliniąc się. „Zdradziłeś własną matkę dla tego… tego parweniusza”.
Zawsze wiedziałem, że cię przeciwko mnie nastawi. Zawsze wiedziałem. Policjant odchrząknął, przerywając potok obelg.
„Myślę, że powinniśmy kontynuować w spokojniejszej atmosferze” – powiedział. „Sugeruję, żebyśmy udali się na komisariat i sporządzili oficjalny raport. Tam będzie można podjąć ostateczną decyzję o dalszych działaniach”.
Lidia Romanowna złapała się za serce na stacji. „Jak przestępca? Pod strażą?” „Możesz jechać własnym samochodem albo wezwać taksówkę” – odpowiedział spokojnie policjant. „Ale twoja obecność jest konieczna, ponieważ jest zgłoszenie kradzieży i dowód w postaci nagrania wideo”.
Igor wziął głęboki oddech, próbując zebrać myśli. „Pójdę z nimi” – powiedział Tatianie. „Może na oddziale mama w końcu zrozumie powagę sytuacji?” „Rób, jak uważasz” – odpowiedziała chłodno Tatiana.
„Ale nie zmienię zdania”. „Dość tego”. Lydia Romanovna wstała z sofy, nagle wyglądając na małą i zgarbioną.
Cały jej bojowy zapał zniknął, zastąpiony udawanym bezradnością. „Co powiedzą sąsiedzi?” – wyszeptała. „Co pomyślą moi przyjaciele? Lidia Romanowna to złodziejka! Boże, co za hańba! Powinnaś była o tym pomyśleć, zanim zaczęłaś grzebać w cudzych rzeczach” – zauważyła Tatiana, nie poddając się jękliwemu tonowi.
„Chodźmy” – powiedział policjant, otwierając drzwi. „Im szybciej to wszystko załatwimy, tym szybciej to załatwimy”. Kiedy wyszli, w mieszkaniu zapadła cisza.
Tatiana powoli opadła na sofę, czując dziwną mieszankę pustki i satysfakcji. Ten koszmar trwał już dwa lata. Przez dwa lata czuła się paranoicznie, jak wariatka wymyślająca problemy z powietrza.
I wreszcie prawda wyszła na jaw. Sięgnęła po laptopa i ponownie obejrzała nagranie. Lidia Romanowna metodycznie przeszukała ich mieszkanie, zajrzała w każdy kąt, dotykała ich rzeczy, przymierzała biżuterię.
I robiła to wszystko z taką władczą miną, jakby miała do tego pełne prawo. Bezczelność, arogancja i zaborczość – wszystko to było widoczne w każdym jej ruchu. „Nigdy więcej” – powiedziała Tatiana stanowczo do pustego pokoju.
„Nigdy więcej nie pozwolę ci ingerować w nasze życie”. Na komisariacie Lidia Romanowna siedziała z kamienną twarzą, mechanicznie odpowiadając na pytanie śledczego. Tak, wzięła pieniądze bez pozwolenia.
Tak, regularnie odwiedzała mieszkanie syna pod nieobecność właścicieli. Nie, nie uważa tego za przestępstwo, a jedynie za rodzinny zwyczaj. „Czy rozumie pani, że nieautoryzowane wejście do cudzego domu również jest przestępstwem?” – zapytał śledczy, patrząc na nią znad okularów.
„Jakie nieautoryzowane wejście?” – zaprotestowała Lidia Romanowna. „Mam klucze; mój syn sam mi je dał”. „W nagłych wypadkach, o ile rozumiem” – zauważył śledczy – „a nie na regularne wizyty pod nieobecność właścicieli”.
Igor siedział obok, wpatrując się w podłogę. Czuł się zdradzony, oszukany, pośmiewisko. Przez całe dzieciństwo matka uczyła go uczciwości, prawości i szacunku dla cudzej własności…
Który paznokieć najbardziej Cię pociąga? Ujawnia, jakim typem kobiety jesteś.
Gołąbki Tradycyjne danie, które kocha każdy Polak!
Zobaczyć srokę w pobliżu domu: oto jej znaczenie
Większość nie jest aktualna. 15 najlepszych wskazówek dotyczących stosowania maści Vicks VapoRub
5 zagrożeń dla zdrowia wynikających z używania niewłaściwej poduszki
Matematyka: Czy potrafisz rozwiązać równanie 3×3 + 3÷3 – 3?