„Mamo, patrz! Wygląda dokładnie jak ja!” — I prawda, która go załamała… (Page 2 ) | October 14, 2025
Annonce:
Advertisement:

„Ethan, nie wskazuj palcem” – wyszeptała, próbując go odciągnąć. „Chodź, kochanie”.
Ale Ethan się nie poruszył. „Mamo… on naprawdę wygląda jak ja. Czy to mój brat?”

Lauren zamarła. Zaparło jej dech w piersiach. Odwróciła się z powrotem do chłopca.
Serce zabiło jej mocniej.
Po lewej stronie jego szyi, ledwo widoczna spod ziemi, widniała mała, blada plamka – w kształcie kropli.

Fala zawrotów głowy ją zalała.
Jej zmarły mąż, Michael, nazwał znamię „pocałunkiem małego aniołka”. Ich pierworodny syn, Noah, miał dokładnie to samo znamię. Został porwany pięć lat wcześniej, porwany z placu zabaw. Pomimo interwencji policji, prywatnych detektywów i niekończących się nocy poszukiwań, nigdy go nie odnaleziono.

Wzrok Lauren się zamazał. Torebka wypadła jej z ręki, gdy wzrok wciąż utkwiła w dziecku.
Głos jej drżał. „Boże… Noah?”

Chłopiec podniósł wzrok. Jego wzrok spotkał się z jej wzrokiem na zaledwie sekundę – nieufny, zdezorientowany – po czym złapał torbę i pobiegł alejką.
Lauren zawołała go, potykając się w deszczu, z sercem bijącym jej tak mocno, że ledwo mogła oddychać.
„Czekaj! Proszę, poczekaj!” krzyknęła.

Advertisement:

Ale go już nie było.
I po raz pierwszy od lat coś, co głęboko w sobie skrywała, rozpaliło się na nowo – nadzieja.

Tej nocy Lauren nie spała. Za każdym razem, gdy zamykała oczy, widziała twarz dziecka – te same oczy, znamię, to, jak drgnął na dźwięk jej głosu. To nie mógł być przypadek.

Rano podjęła decyzję.
Zadzwoniła do swojej wieloletniej przyjaciółki, detektyw Marissy Horne, która lata wcześniej pracowała nad sprawą porwania. „Marissa” – wyszeptała Lauren – „chyba go znalazłam”.

 

Advertisement:

Spotkali się w pobliżu piekarni, gdzie Lauren widziała chłopca. Minęły godziny oczekiwania, aż w końcu zobaczyli go ponownie – wychodzącego z pobliskiej alejki, ciągnącego podarty plecak. Serce Lauren zabiło mocniej.
Poszła za nim, bojąc się go spłoszyć.

W kawiarni na rogu podeszła do niego ostrożnie. „Cześć” – powiedziała cicho. „Musisz marznąć. Mogę ci przynieść coś ciepłego do jedzenia?”.
Chłopiec zawahał się, po czym skinął głową. W środku, gdy pochłaniał talerz naleśników, zapytała: „Jak masz na imię?”.

Spojrzał w górę. „Noah” – powiedział bardzo cichym głosem. „No cóż… tak mnie nazwała ta pani, która mnie przygarnęła”.
Lauren zaparło dech w piersiach. „Kim ona była?”
„Wyszła pewnej nocy” – wyszeptał. „Powiedziała, że ​​wróci. Nigdy nie wróciła”.

Advertisement:

Page: 2 sur 3
SEE MORE..
Page: 2 sur 3 SEE MORE..

Thanks for your SHARES!

Advertisement: