
Podczas twojego pierwszego świętego Dziękczynienia z rodziną męża Erin pragnienie, aby wszystko było idealne. Jednak w miarę stosowania wieczornych, subtelnych okrucieństw i ukrytych zagrożeń, że Erin zaczyna wątpić w swoim miejscu przy kradzieży. To, co użytkownika, to rozliczenie miłości, oznaczenie i znaczenie bycia zauważonym.
Jeśli masz dostęp do długiego oddechu, jak uwalniany jest on w twoich kościach.
Trzymałem je w dłoniach od wschodu słońca, składając serwetki jak ofiary pojednania i polerując srebro, które błyszczały jak znaki ostrzegawcze. Widelce po lewej, noże po prawej – każde położenie było przeprosinami, których jeszcze nie otrzymałem.
Srebrne sztućce na kradzież | Źródło: Pexels
Mia jeszcze nie przyjechała, ale już przygotowałem się na dźwięk jej dźwięku, który wypełnił mój dom.
Mój mąż, Malcolm, śmiał się do telefonu, siedząc w kuchni.
„Tak, nie, Erin biega od szóstej. Wiesz, jak się znaleźć na imprezach.”
Odstawiłem szklankę z wodą, zareagowając, żeby nie zostać złapana.
Wiesz coś? Nic nie rozbrzmiewa głośnikej niż sztućce czy szkło, gdy nikt nie słucha.
Mężczyzna rozmawiający przez telefon komórkowy | Źródło: Podróż w połowie
Nigdy wcześniej nie organizowałem Święta Dziękczynienia, prawa nie dla rodziny Malcolma.
Gościłam już kiedyś przyjaciół, lata temu, kiedy mieszkaliśmy w drewnianych z niedopasowanymi krzesłami i łuszczącą się kuchenką. pojawił się śmialiśmy się, gdy coś się paliło albo rozlewało. Ludzie produkują wino w papierowych torbach i jedli ciasto z papierowych talerzy.
Ale to było co innego. To były lniane serwetki, indyk z kością i ludźmi, którzy wystąpili przemyi na szkle.
Uśmiechnięta kobieta założona w kuchni | Źródło: Podróż w połowie
Rodzice Malcolma należeli do typu ludzi, którzy woleli neutralne mury i zdecydowane opinie. Rzadko się uśmiechają, a kiedy już to robią, mają wrażenie, że ukrywają puentę.
Jego brat, Brandon, przyprowadzał swoją – Cassie, o ile dobrze jest – która używa konturówki do ust, ale nigdy szminki. Powiedziała mi, że nie została zastosowana.
„Po prostu nie lubię skrobi” – powiedział, jedząc fałszywy krokalika.
Zbliżenie na nadąsaną kobietą | Źródło: Podróż w połowie
A potem była Mia.
Mia, z perfumami i uśmiech jak z porcelany.
Przybyła pierwsza, jak zawsze, ubrana w blady, karmelowy płaszcz, który jest pierwotny pachniał londyńskim deszczem. Wkroczyła do holu, jakbym była właścicielem mojego domu, i przycisnęła oba policzki do moich.
„Erin” – powiedziała, odsuwając się na tyle, aby móc mi się nauczyć. „W domu pachnie jak katalog Williams-Sonoma. To komplement, kochanie”.
Uśmiechnięta kobieta ubrana w płaszczu w kolorze wielbłądziej | Źródło: Podróż w połowie
Zanim nastąpi to, następuje zastąpienie Malcolm.
„Mia, nie zaczynaj” – powiedział, już się uśmiechając.
„Nic nie powiedziałm” – strzepując niewidzialne kłaczki z golfu. Jej powędrował po jadalni, już poza. „Wow, ten sos żurawinowy jest taki wyrazisty. Użyłeś cytrynowego?”
„Tylko odrobina” – powiedziałem z wahaniem.
Miska jaskrawoczerwonego sosu żurawinowego | Źródło: Podróż w połowie
„Odważny wybór” – powiadomienie i powiadomienie, które nie pojawia się wokół siebie w powietrzu zimniejszego niż na zewnątrz.
Uśmiechnęłam się i schowałam kosmyk włosów za ucho.
To było moje zadanie dzisiejszego dnia – zareagować i chłonąć. Służyć wszystkim. Zawsze było łatwiej, nawet gdy coś, co mnie zaciskało, to jak pięść, która została zastosowaca na rozluźnienie.
Kiedy pojawili się inni, indyk był już zrumieniony, ziemniaki puchły, a moja szczęka zraniona od godzin uśmiechniętych na uśmiechnięty się przez zaciśnięte zęby.
Zamyślona kobieta podłączeniea w kuchni | Źródło: Podróż w połowie
Przywitałem wszystkich, mogłem pić i nalałem sobie pogawędki, jakby była częścią menu. Ale nic z tego nie dotyczy się prawdziwego. wrażenie, które pojawia się gdzieś nad własnym ciałem, jak występuje w domu.
W pierwszej kolejności zadziałało, jeśli do kuchni, nieproszona, i zadziałała o blat, jakby tu dorastała. Nie pytała, gdzie co jest – już istnieje.
Prawdopodobnie zapamiętała układ tej szuflady z przyprawami podczas swojej ostatniej wizyty, kiedy to porządkowała ją w szufladzie, bo była, jak to ujęła, „zbyt chaotyczna, żeby mogła funkcjonować”.
Kobieta stojąca w kuchni | Źródło: Midjourney
„Przyniosłam mój olej truflowy” – powiedziała, unosząc elegancką buteleczkę ze złotą etykietą. Postawiła ją obok mojej zapiekanki bez pytania.
„Widziałem twój farsz w piekarniku – klasyka. Użyłeś gotowej mieszanki, prawda? Pomyślałem, że moglibyśmy polać brukselkę odrobiną. Inaczej będą płaskie i nudne.”
„Są karmelizowane octem balsamicznym” – odpowiedziałem, wciąż delikatnie mieszając sos. „I pokruszę na niego trochę sera feta. Widziałem to w jakimś magazynie”.
„Och” – powiedziała z przesłodzonym uśmiechem. „Jeszcze lepiej. Oczywiście, że zrobisz to po swojemu. To takie… prozaiczne”.
Zapiekanka z brukselki | Źródło: Midjourney
Nie odpowiedziałem. Nie mogłem. Byłem zbyt zajęty próbami utrzymania równowagi w rękach. Przesunęła się za mnie, jakby to było jej miejsce, bez pytania otworzyła szufladę i wyjęła łyżkę.
„Mia—”
Ale ona już zanurzyła się w garnku. Zamieszała sos, lekko go dmuchnęła i spróbowała.
„Mmm. To takie odważne, że zostawiłaś to niesolone. Nigdy bym tego nie zrobiła.”
Odwróciłam się w jej stronę, gotowa coś powiedzieć, ale zanim zdążyłam, do kuchni wpadł Malcolm i pocałował ją w policzek.
Garnek sosu na kuchence | Źródło: Midjourney
„Nadal terroryzujesz kuchnię?” – zapytał ze śmiechem.
„Ona mi dotrzymuje towarzystwa” – powiedziałem ciszej, niż bym chciał.
„Ona chce dobrze” – uśmiechnął się i powiedział bezgłośnie mój mąż.
Nie odwzajemniłem uśmiechu. Miałem tego wszystkiego dość.
Punktualnie o czwartej po południu podano obiad, a jadalnia rozbłysła ciepłem żarówek i jesiennych świec. Szklane talerze mojej mamy lśniły na środku stołu, niczym hołd dla lat, które spędziła, robiąc dokładnie to samo, co ja teraz.
Aranżacja stołu na Święto Dziękczynienia | Źródło: Midjourney
Stanąłem na czele stołu, trzymając ręce pewnie, oddychając płytko i sięgnąłem po nóż do krojenia.
„Zrobię indyka” – powiedziałam bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego.
Wykroiłem pierwszy kawałek. A przynajmniej próbowałem.
„Daj mi” – powiedziała Mia, odsuwając krzesło. „Używasz niewłaściwego noża”.
Nie pytała. Po prostu wzięła to – i nóż, i tę chwilę – z moich rąk, poruszając się ze spokojną, rozważną gracją, która dawała jasno do zrozumienia, że czekała na to.
Indyk pieczony w piekarniku | Źródło: Midjourney
Jej uśmiech stał się szerszy, gdy ostrze przebiło się przez mięso.
„Malcolm” – zawołała wzdłuż stołu. „Pamiętasz indyka, którego Caroline upiekła tamtego roku w Bostonie? Boże, ona potrafiła gotować. Był soczysty, pyszny i dosłownie rozpływał się w ustach”.
„Tak, to był niezły posiłek” – zaśmiał się.
Patrzyłem, jak przyjmuje talerz, który mu podała. Patrzyłem, jak jego palce muskają jej palce. Patrzyłem, jak jego oczy marszczą się w kącikach, tak jak kiedyś dla mnie. Jasne, Malcolm i Mia byli rodzeństwem, ale było jasne, że kochał ją i szanował o wiele bardziej niż mnie.
Zadowolona kobieta stojąca w jadalni | Źródło: Midjourney
Caroline. Nie słyszałam jej imienia od lat – odkąd matka Malcolma wspomniała o niej na naszej kolacji zaręczynowej, jakby ostrzegając. To była dziewczyna, która wyznaczała standardy. Ta, która nosiła jedwabne fartuchy i piekła suflety bez trzaskania piekarnikiem.
Spotykali się przez dwa lata, a potem złamała mu serce. Powiedział mi kiedyś, że bardziej kochała kontrolę niż jego. Chyba to nie powstrzymało innych przed kochaniem jej.
Moje ręce wciąż spoczywały na stole, ale nie było już niczego, czego mógłbym się chwycić.
Uśmiechnięta kobieta stojąca w kuchni | Źródło: Midjourney
W połowie posiłku, gdy rozmowa się ożywiła i kieliszki zostały ponownie napełnione, Mia sięgnęła po sól i spojrzała na mnie.
„Zamarynowałeś indyka, prawda?” zapytała.
„Zrobiłam suchą solankę” – powiedziałam, kiwając głową.
„Och” – powiedziała, lekko przechylając głowę, na tyle, żeby upewnić się, że wszyscy patrzą. „To urocze”.
Dziewczyna Brandona zachichotała. Nie byłem pewien, czy to do mnie, czy po prostu z przyzwyczajenia. Mia puściła jej porozumiewawcze oko, jakby obie znały ten sam żart.
Kieliszek wina na stole | Źródło: Midjourney
Wziąłem łyk wina, którego nie czułem smaku, i powiedziałem sobie, że jeśli skupię się tylko na żuciu, to nie będę płakał przy stole.
Po obiedzie sprzątnęłam talerze i stanęłam przy zlewie, zgarniając resztki wysiłku do młynka do śmieci. Sos, którego przygotowanie zajęło mi godziny, przywarł do brzegu porcelany. Kawałki farszu i odłamki kruchej, przepieczonej skórki zsuwały się z talerzy niczym ostatni dowód wojny, którą nieświadomie przegrywałam.
Ręce mi się lekko trzęsły, ale kontynuowałem. Jedno danie na raz.
Malcolm wszedł za mną. Na początku nic nie powiedział. Po prostu krążył tam irytująco.
„Nie pozwól, żeby ona cię zdenerwowała” – powiedział w końcu.
Kobieta zmywająca naczynia | Źródło: Midjourney
„Obrażała wszystko , co robiłem” – odpowiedziałem, nie odrywając wzroku od zlewu. „Fuszer, indyka, a nawet sos żurawinowy. Serio, Malcolm. A ty co zrobiłeś, żeby poprawić sytuację? Nic ” .
„Ona nie miała tego na myśli. Taka po prostu Mia . Wiesz, jaka ona jest, Erin.”
Odwróciłem się, wciąż trzymając talerz w dłoni.
„W tym tkwi problem, Malcolm. Wszyscy wiedzą, jaka ona jest. I dają jej spokój. Włącznie z tobą.”
Kobieta stojąca przy zlewie | Źródło: Midjourney
„Nie psujmy sobie dzisiejszego wieczoru, dobrze?” powiedział, ciężko wypuszczając powietrze, jakbym to ja sprawiła nam wszystkim kłopot. „Wszyscy świetnie się bawią, kochanie”.
„Tak myślisz?” – zapytałam, gapiąc się na niego, niepewna, czy mówi serio. „Że wszyscy po prostu… dobrze się bawimy?”
„Myślę, że przesadzasz” – powiedział. I wyszedł.
Nie szturmuję. Nie jestem zły. Po prostu skończony . Jakby sprawa była już przesądzona.
Zrzędliwy mężczyzna stojący w kuchni | Źródło: Midjourney
Zakręciłam kran i stałam tam sama. Górne światło słabo brzęczało, a moje odbicie unosiło się w ciemnym oknie nad zlewem – rozmazane i zmęczone, z rozmazanym tuszem do rzęs tuż pod rzęsami. Ledwo się poznałam. Wyglądałam jak ktoś, kto zbyt długo się starał.
Pomyślałem o mojej matce.
„Nie musisz obsługiwać ludzi, którzy nie kiwnęliby dla ciebie palcem, moja Erin” – pamiętam, jak mówiła. To było podczas naszego przyjęcia zaręczynowego, kiedy Malcolm pozwolił Mii przearanżować cały plan miejsc, bo „nie podobała jej się energia pierwotnego układu”.
Wtedy zbagatelizowałam to. Powiedziałam mamie, że rodziny są skomplikowane i że nie warto się kłócić o winietki. Ale teraz, lata później, wciąż sprzątałam bałagan po Mii.
Chrupiące Placki Kapuściane: Pyszna i Zdrowa Alternatywa na Co Dzień
Czekoladowa Pokusa z Waniliowym Akcentem: Przepis na Ciasto, które Wzbudza Zachwyt
Kobieta ujawnia pięć objawów raka jelita grubego, których nie należy ignorować
Barszcz Czerwony: Klasyczna Polska Zupa
Idealne jajka na twardo za każdym razem: łatwe do obrania, gładkie i nieprzywierające
CIASTO EKLAIR Z MASŁEM ORZECHOWYM BEZ PIECZENIA