
Z Marley’s Diner , jedynaj restauracji na Maple Street, która jest oferowana lunchowo za mniej niż wyrazy australijskie, unosił się aromat świeżo upieczonego chleba . W środku, przy stoliku w rogu, starszego szesnastoletniego Ethan Parker , a jego żołądek burczał głośniej niż szum aktywnego wentylatora sufitowego.
Był piątek — jego ulubiony dzień — oznaczał to, że w końcu mógł być dostępny na ciepły posiłek po wykluczeniu lunchów, aby zapewnić dostęp do pieniędzy na leki dla matki.
Ethan pracował po szkole na pół etatu w myjni samochodowej. Jego mama, Linda , zmagała się z problemem medycznym, który spowodował jego tata dwa lata temu. Każdy dolar się liczył, ale dziś Ethan postanowił, że będzie można go karcić mniej za wydanie kilku dolarów, niż za to, że ponownie się głodzi.
Dostawa zasilania z menu – miskę zupy pomidorowej i bułkę – i cierpliwie dostępny, aż deszcz będzie bębnił w urządzeniach baru.
Gdy kelnerka postawiła przed nim parującą miskę, kluczem nad drzwiami. Do tymczasowego zabezpieczenia starsza para – przemoczona, drżąca i trzymająca się za ręce. Płaszcz był podarty; buty kobiety rozchlapywały wodę przy każdym kroku. Wyglądali na wyczerpanych… i głodnych.
„Przepraszam państwa” – powiedziała kelnerka uprzejmie, zerkując w stronę kuchni. „Dania lunchowe wyprzedane. Została tylko zupa”.
Starzec skinął głową, wymuszając uśmiech. „W takim razie podzielimy się jedną miską” – powiedział, podłączony do kieszeni – ale ręcznie mu drżała. Przeliczył pieniądze dwa razy, zanim został wydany. Nie mieli dużo.
Ethan zawahał się. Jego narzędzia zawisła nad miską. Zupa pachniała niebiańsko – ale tak samo pięknie pachniała dobrocią.
Wstał cicho, podszedł do lady i powiedział: „Przepraszam, proszę pani. Czy może być używana ta Twoja potrawa?”
Kelnerka mrugnęła. „Kochanie, jesteś wyjątkowy? Nawet nie zaczęłoś jeść”.
Ethan rzucił głową z uśmiechem. „Oni bardziej szczegółowe niż ja”.
Zanim nadszedł zaprotestować, wymknął się, że z baru, udając, nie słyszy płaczliwego głosu staruszki: „Błogosławię ci, synu”.
Na zewnątrz deszcz ustał, ale serce działa mu się jednocześnie, mocno i ciepło. Znów zaburczało mu w brzuchu, ale po raz pierwszy od dawna Ethanowi to nie przeszkadzało. Miał coś lepszego niż jedzenie – ciche poczucie spokoju.
Tej nocy ugotował makaron instant dla siebie i swoich matek. Nie funkcjonalny, co się stało. Ona tylko by się o niego martwiła, a na tego nienawidził.
Następnego ranka delikatne pukanie zatrzęsło drzwiami ich małych mieszkań. Linda pod warunkiem, że znad kanapy. „Ethan, spodziewasz się kogoś?”
Pokręciłem głową, wycierając włosyem. „Prawdopodobnie sprzedawca”.
Gdy dodane drzwi, zamarł.
Wysoki mężczyzna w szytym na miarę szarym garniturze stał w korytarzach. Jego wypolerowane buty nie są na miejscu na wyblakłej wycieraczce. Jego srebrne włosy lśniły w świetle, aw oczach malowało się zaskoczenie i ciekawość.
„Dzień dobry” – powiedział uprzejmie mężczyzna. „Czy pan jest Ethanem Parkerem?”
„Yyy… tak, proszę pana?” wyjąkał Ethan, zastanawiając się, czy zrobił coś złego w pracy.
„Jestem Henry Thompson ” – mężczyzna, wyciągając rękę. „Chciałbym ci podziękować za to, co zrobiłeś wczoraj”.
Ethan mrugnął. „Wczoraj?”
Henry przeszedł się na ostrze. „W Marley’s Diner. Zrezygnowałeś z posiłku dla starszej pary – moich rodziców”.
Ethan pojawił się ze zdumienia. „Czekaj – to byli twoi rodzice?”
Henry spadł na głowę, a jego głos został złapany. „Upierali się, aby nastąpić do baru na rocznicowy lunch, mimo że następnegoem im, że wyślę kierowcę. Burza zastała ich w połowie drogi i kiedy dotarli na miejsce, byli wyczerpani. Nie wiedziałeś, kim są… a jednak dałeś im swój posiłek”.
„Ja tylko…” Ethan potarł kark, zawstydzony. „Wyglądali na głodnych, pana proszę. Każdy by to samo.”
„Nie wszyscy” – dziedzic Henry. „Taka bezinteresowność jest rzadka”.
Sięgnął do kieszeni płaszcza i podał Ethanowi białą kopertę. „Rodzice prosili mnie, żebym ci to dał”.
W środku znajdowała się odręcznie napisana notatka: „Dziękujemy za przypomnienie nam, że dobroć wciąż żyje w młodych sercach. Dałeś nam coś więcej niż posiłek – dałeś nam nadzieję”.
Pod notatką znajdował się czek. Oczy Ethana rozszerzyły się. „Proszę pana – to jest…”
„Dziesięć tysięcy dolarów” – powiedział spokojnie Henry. „Prezent od mojej rodziny. Mój ojciec powiedział, że od młodości nie widział tyle dobroci w obcym człowieku”.
Ethan natychmiast pokręcił głową. „Nie mogę się na to zgodzić. Nie zrobiłem tego dla pieniędzy”.
Sterylizacja Słoików: Cztery Proste Sposoby na Bezpieczne Przechowywanie
Sałatka z buraków z fetą i orzechami włoskimi
Połóż GOŹDZIKI pod ŁÓŻKO. Twoje problemy znikną
MINI SERNICZKI MALINOWO-PISTACJOWE Z BIAŁĄ CZEKOLADĄ – W PUCHARKACH: absolutna rozkosz!
PĘDNIOWE CIASTO POMARAŃCZOWE
10 naturalnych sposobów na usunięcie kamienia