
Podlewałam petunie, kiedy to się stało. Mężczyzna wprowadził się zaledwie trzy dni temu – kupił stary dom Murphy’ego, który stał pusty, odkąd pan Murphy trafił do domu opieki.
Rosły facet, może po sześćdziesiątce, siwa broda, skórzana kamizelka z wojskowymi naszywkami. Trzymał się na uboczu, uprzejmie kiwał głową, kiedy nawiązywaliśmy kontakt wzrokowy. To wszystko, co o nim wiedziałam.
Ale pani Henderson z naprzeciwka? Obserwowała go przez lornetkę od momentu, gdy się pojawił.
„To członek gangu” – szepnęła do mnie wczoraj przez płot.
„Spójrz na tę kamizelkę. Musimy coś zrobić, zanim wartość nieruchomości spadnie”.
Zignorowałam ją wtedy. Powinnam była bardziej uważać.
Dziś rano motocyklista – jeszcze nawet nie znałam jego imienia – siedział na swoim harleyu na własnym podjeździe i pił kawę z termosu. Akcesoria motocyklowe.
Siedziałam tam, patrząc na wschód słońca. Wtedy pani Henderson postanowiła chronić okolicę.
Pięć minut później zza rogu wyjechały trzy radiowozy.
Nazywam się Eleanor Walsh. Mam 74 lata i mieszkam na Oak Street od 35 lat. Widziałam, jak sąsiedzi przychodzą i odchodzą, ale nigdy nie widziałam czegoś takiego jak to, co wydarzyło się tamtego ranka.
Policjanci go otoczyli, z rękami na broni. Nie ruszył się, bardzo powoli odstawiając kawę.
„Ręce tam, gdzie ich widać!” krzyknął funkcjonariusz.
Wykorzystujemy Twoje dane osobowe do reklam opartych na zainteresowaniach, zgodnie z opisem w naszej Polityce Prywatności.
Rowerzysta uniósł ręce. „Policjanci, mieszkam tu. To mój dom”. Akcesoria motocyklowe
„Otrzymaliśmy zgłoszenie o podejrzanej aktywności. Ktoś stosuje areszt domowy za włamania”.
„Jestem na swoim podjeździe”.